Nie wiadomo, co dalej z ewentualnym zakazem wytwarzania fali. Jak tłumaczy złotowski WOPR, problem jest na pewno w nadinterpretacji ich wniosku.
- Nie wnosiliśmy o taki zakaz, ani nikt z nas ze strony „Zabajki”. Tylko o wprowadzeniu uchwały dotyczącej zakazu wytwarzania fal i umieszczeniu oznakowania na jeziorze Zaleskim w granicach należących do miasta gminy Złotów. Tak jak już podkreślałem na sesji i w rozmowach, że nie daj Bóg, żeby tak się stało. Z uwagi na to, że turystyka w Złotowie w tym momencie umrze całkowicie - tłumaczy Tadeusz Kubów ze złotowskiego WOPR-u.
Według władz miasta zamieszanie z interpretacją wniosku jest trochę śmieszne, a większość osób po prostu nie rozumie go jeszcze.
- Wygląda na to, że ta kwestia chyba nie jest jednoznacznie określona. Pewnie znajdziemy na to rozwiązanie, będziemy to egzekwować. Zaznaczymy ten teren w tym roku, na pewno tak i na pewno nie zamierzamy podejmować żadnych działań wykluczających to jezioro z ruchu. Będziemy egzekwować tę strefę niskich fal i jeżeli ktoś kwestionowałby podstawę prawną, to będzie to sprawa między policją i tą osobą -
tłumaczy Adam Pulit, burmistrz Złotowa.