Awantura w Marcinkowicach. Mieszkańcy nie chcą tu kolejnej bioelektrowni. Jedna w gminie Tuczno już działa. Mieszkańcy obawiają się wzmożonego ruchu i uciążliwego zapachu, tak jak w przypadku biogazowni w Rzeczycy.
Mieszkańcy czują się oszukani przez lokalne władze. Mieszkańcy Marcinkowic twierdzą, że o inwestycji dowiedzieli się przypadkiem. Obwieszczenie wywieszono na tablicy przy przystanku, z której nikt nie korzysta, a do Biuletynu Informacji Publicznej na stronie Urzędu Miasta niewiele osób zagląda.
- Rzeczywiście te obwieszczenia gdzieś tam pojawiły się na jednej tablicy, ale uważamy po prostu, że tak jak mówiłam na zebraniu jakiś czynnik ludzki powinien tutaj ważniejszą rolę. Takie zwykłe spotkanie z mieszkańcami i opowiedzenie o tej inwestycji byłoby dużo lepsze niż w tej chwili - mówi Joanna Kluska, sołtys Marcinkowic.
Także burmistrz Tuczna nie odpowiada na ich pytania.
- Zadzwoniłam, chciałam się umówić na spotkanie, pani sekretarka powiedziała, że jeżeli w sprawie biogazowni to nikogo burmistrz nie przyjmuje - dodaje Lidia Lewandowska, radna gminy Tuczno.
Jedną z inwestorek jest matka burmistrza, Zofia Hara, która w spółce ma 50 udziałów. Pozostali członkowie spółki to mieszkańcy Nowego Warpna. Wątpliwości dotyczące budowy instalacji ma także radna z ugrupowania burmistrza.
- Jeżeli ta biogazownia miałaby powstać to na jakich warunkach, w jakiej technologii.
Jakieś gwarancje, co do tego, że życie mieszkańców nie będzie utrudnione, że nie będą walczyć bez celu. To jest głównym schematem działania. Musimy znaleźć odpowiedź na wiele nurtujących pytań, bo nurtuje to bardzo dużą grupę ludzi - mówi Katarzyna Krysztowczyk, radna rady miejskiej w Tucznie.
Podczas spotkania z mieszkańcami wiceburmistrz Tuczna, zapewniał, że w nowej biogazowanii, będzie wykorzystana inna technologia niż ta w Rzeczycy. Mieszkańcy jednak nie wierzą w te zapewnienia. Funkcjonująca od 2 lat instalacja w Rzeczycy, również nie miała być uciążliwa dla mieszkańców.
- Każda biogazownia ma swoją technologię i z tego co wiem, największym problemem w tej istniejącej już jest otwarta laguna, której nie będzie w tej technologii. Tylko, że tutaj o technologie nikt nie pyta. Ja rozumiem obawy, natomiast proszę mi wierzyć, że według mojej wiedzy, bo ja nie przeglądałem tej dokumentacji, ale tylko z rozmów wynika, że tutaj nie będzie otwartej laguny, będzie to hermetyczny obiekt - twierdzi Janusz Bartczak, wiceburmistrz Tuczna.
Obiekt, który nie wymaga pozwolenia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie. Przeciwko tej inwestycji mieszkańcy zebrali ponad 480 podpisów. Jeśli władze gminy nie wezmą ich pod uwagę to zdesperowani mieszkańcy zapowiedzieli wniosek o referendum w sprawie odwołania burmistrza.