W pierwszej rundzie zawodnicy wzajemnie badali swoje możliwości i nic wielkiego się nie działo. Wszystkie kontrowersje rozpoczęły się od drugiej rundy. W niej najpierw Głowacki uderzył przeciwnika w tył głowy, a po chwili Łotysz zrewanżował się uderzeniem łokciem w twarz. O ile zachowanie Polaka można uznać za uderzenie w ferworze walki, o tyle Breidisa za faul z premedytacją. Po tym ciosie Głowacki leżał na deskach po raz pierwszy, ale sędzia pojedynku nie zakończył i nie zdyskwalifikował zawodnika gospodarzy.
Niedługo potem wałczanin ponownie dwukrotnie leżał na deskach po uderzeniach Breidisa. Ostatnim razem po ciosach, które zostały zadane wyraźnie po gongu kończącym rundę. Nawet jeden z sekundantów Łotysza wybiegł na ring pokazując sędziemu, że już powinna być przerwa. Ten jednak przerwał pojedynek dopiero po kilku sekundach.
Tuż po samej walce w wywiadzie telewizyjnym Mairis Breidis przyznał się do uderzenia łokciem oraz atakowania Głowackiego po gongu. Sam zaś Polak przepraszał za walkę. Środowisko bokserskie, szczególnie w Polsce jest mocno oburzone zachowaniem Łotysza i sędziego. Wielu komentarzy zwłaszcza w mediach społecznościowych nie nadaje się nawet do cytowania...
fot. archiwum
Komentarze
Zobacz także