Kto podrzuca śmieci pod bramę Rodzinnych Ogródków Działkowych „Gwda”? Działkowcy przyłapali sprawcę na gorącym uczynku, a ten tłumaczył się, że miejsce w którym pozostawił swoje opady uznał za legalne składowisko.
Kilka dni temu na jednym z portali społecznościowych starosta pilski zamieścił zdjęcia, które dokumentują jak jedna z osób podrzuca śmieci pod bramę Rodzinnych Ogródków Działkowych „Gwda”.
- Problem właściwie od kilku czy kilkunastu tygodni narastał. Te składowiska, które tutaj mamy, one są wprost przy drodze, która jest tutaj uczęszczana i mieliśmy takie sygnały, że wieczorami podjeżdżają osoby z tak zwanego miasta i po prostu kolokwialnie podrzucają nam te śmieci - mówi Eligiusz Komarowski, starosta pilski
Flejtuchem, jak nazwał go starosta okazał się pilski przedsiębiorca i były kandydat Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych Andrzej Gontarczyk. Po zamieszczeniu zdjęć przyznał się do pozostawienia śmieci i tłumaczył.
- Ja te odpady przywiozłem w to miejsce będąc przekonanym, że to jest legalne miejsce czasowego składowania odpadów wielkogabarytowych przed wywózką. Proszę zobaczyć jak to jest ruchliwe miejsce, ja tu nie kryłem swojej twarzy, ktoś mi gratulował następnego dnia, że się przyznałem, ale ja nie miałem się do czego przyznać, bo ja to zrobiłem w biały dzień, przekonanym będąc, że są to odpady, które można tu złożyć - tłumaczy Andrzej Gontarczyk, przedsiębiorca
Odpady te jednak nie powinny w tym miejscu się znaleźć. Przedsiębiorca po zamieszczeniu wpisu i opublikowaniu zdjęć zabrał je spod bramy ogródków działkowych. O sprawie została także poinformowana Straż Miejska.
- Na podstawie numeru rejestracyjnego ustaliliśmy sprawcę, przygotowaliśmy pismo i ku naszemu zdziwieniu sprawca się pojawił u nas, sam osobiście i stwierdził, że to co zostało przez niego wyrzucone zostało sprzątnięte i nie ma już tam tych śmieci. Jednocześnie chciał się dobrowolnie poddać karze. Został ukarany mandatem w najwyższej wysokości jaka może być, czyli 500-set złotowym - wyjaśnia Wojciech Nosek, komendant Straży Miejskiej w Pile
Problem jednak nadal pozostaje. Do dziś pod bramą ogródków działkowych zalegają hałdy śmieci. Czy ich „właścicielem” jest Andrzej Gontarczyk, czy inni mieszkańcy, którzy podrzucili je w to miejsce trudno ustalić. Wiadomo jednak, że koszt ich wywozu to kilka tysięcy złotych. Kto powinien za to zapłacić? Wiele wskazuje, że zostaną tym obarczeni sami działkowcy.