Wieś jest podzielona na dwa obozy – zwolenników i przeciwników dalszego funkcjonowania ośrodka „Arki Noego”, który w Głomsku jest już od niemal 3 lat.
- Myśmy zawsze na początku tłumaczyli mieszkańcom, że to będzie dom w różnej, trudnej sytuacji życiowej. Także to nie są tylko osoby bezdomne, czy uzależnione, ale także schorowane - mówi Artur Amenda, kierownik ośrodka.
Oraz takie, które doświadczyły przemocy w rodzinie. W ośrodku jest teraz 14 osób z całej Polski, w tym dwie kobiety.
- Tu nie ma alkoholików. Nawet jeżeli coś przeszedł w życiu, każdy stara się z tego wyjść, wyleczyć się. Odkąd tu jestem, to nie zauważyłam niczego przykrego w tym ośrodku. Jest spokój, jest cisza, ludzie odnoszą się do siebie kulturalnie, bardzo grzecznie. Ja nie wiem o co chodzi tym ludziom - mówi Wanda Bugajska - mieszkanka ośrodka w Głomsku
Kilka dni temu w Głomsku odbyło się spotkanie mieszkańców. Przeciwnicy dalszego funkcjonowania ośrodka nie przebierali w słowach.
Według zwolenników ośrodka, takie opinie mogą wynikać z niewiedzy.
- Strach przed społecznością „Arki” wynika z tego, że po prostu ludzie ich nie znają. My, mając bliższy kontakt z tą społecznością przekonaliśmy się, że mogą to być ludzie życzliwi, pomocni, nie stwarzający zagrożenia - mówi anonimowo jedna z mieszkanek Głomska.
Za to jak zapewniają w ośrodku – pomagają w przydomowych pracach. Jak chociażby państwu Klimek z pobliskich Czernic.
- Przyjechali w pięciu i potrafili w dwie godziny zwieźć to drzewo u nas. 10 metrów do szopy. Napracowali się panowie. Pan wziął jeszcze kosiarkę i wykosił całe podwórko i całe obejście - wspomina Halina Klimek, mieszkanka Czernic
W kontekście ośrodka pojawia się kolejny wątek – jego siedziba. Mieści się ona w zabytkowym, niemal stuletnim, należącym do gminy budynku, w którym wcześniej była szkoła. Po jej likwidacji, obiekt przez ostatnie lata popadł w ruinę. Według Artura Amendy, stowarzyszenie na gruntowny remont i wyposażenie przeznaczyło z własnych środków kilkaset tysięcy złotych.
- Ten budynek niszczał. Wszystkie okna nadawały się do wymiany, zalewało wszystko, na dole rury popękały.Była tragedia. Groziło całkowitą dewastacją. Wszyscy mieszkańcy bez przerwy zwracali się do wójta, żeby coś zrobił - mówi Mariusz Drążkowski, właściciel sklepu w Głomsku
Chodzi o poprzedniego wójta, czyli Henryka Dobrosielskiego, który sprowadził „Arkę Noego” do Głomska. Jego następca do stowarzyszenia jest nastawiony bardziej sceptycznie. Bo jak mówi, dostaje liczne zgłoszenia od mieszkańców.
Przez ostatnie trzy lata, policja otrzymała 12 zgłoszeń dotyczących ośrodka w Głomsku – 4 w 2017, 7 w 2018 i 1 w obecnym. Głównie dotyczących wewnętrznych konfliktów pomiędzy lokatorami oraz spożywania alkoholu. Według władz gminy, główny problem leży jednak w niewywiązywaniu się z umowy, która została zawarta z poprzednim wójtem.
- Uważam, że powinniśmy się sztywno trzymać tego, co zostało wynegocjowane w tej umowie. Jeżeli stowarzyszenie zacznie się wywiązywać z warunków, na które przystało w tej umowie, myślę, że dojdziemy do konsensusu - mówi Marek Buława, wójt gminy Zakrzewo
Chodzi tutaj o pozwolenie na użytkowanie budynku, które miało zostać dostarczone w marcu ubiegłego roku. Stowarzyszenie powinno także informować gminę o wszystkich pracach i zmianach, które są tam przeprowadzane. Jeżeli wszystkie niezbędne dokumenty nie zostaną dostarczone do końca września, nad „Arką Noego” w Głomsku zbiorą się ciemne chmury.