Od 1 września średnie wynagrodzenie nauczycieli wzrosło o około 10%. Dodatkowo pedagogom, którym powierzono wychowawstwo przysługuje dodatek funkcyjny w wysokości nie niższej niż 300 złotych. W samej Pile na te podwyżki urzędnicy muszą wygospodarować ponad 2 mln, z czego wzrost subwencji wypłacanej przez rząd to tylko milion. To oznacza szukanie oszczędności.
- Zagrożone są inwestycje, które zamierzaliśmy rozpocząć, czyli Szkoła Podstawowa nr 7 i budowa hali sportowej. To przedsięwzięcie czeka na pozyskanie środków zewnętrznych. Budżet Obywatelski, który w tej chwili jest wybierany przez mieszkańców to tutaj też czekamy na informację o jakich pieniądzach będziemy mówić w przyszłości - mówi Ewelina Ślugajska, skarbnik gminy Piła.
A to jak podkreśla skarbnik gminy Piła dopiero początek cięć. W 2020 roku na podwyżki dla nauczycieli w budżecie trzeba będzie zabezpieczyć około 5 mln złotych, a wciąż nie wiadomo o ile wzrośnie subwencja oświatowa.
Podobnie sytuacja wygląda w Chodzieży.
- Jesteśmy zbulwersowani, czujemy się oszukani, żeby nie powiedzieć okradzeni. Wydajemy 12 mln złotych na wypłaty dla nauczycieli, czyli gdzieś podwyżka rzędu 9,5% to jest milion złotych. Dostaliśmy na razie 100 tys. złotych, mamy zapowiedź następnych 100 tys. złotych, a co będzie dalej? Trudno powiedzieć - zastanawia się Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży.
- W tej chwili po prostu kalkulujemy i nie ukrywam, że szukamy tych środków. Na pewno nauczycieli otrzymają wynagrodzenia i nie są zagrożone. My musimy te pieniądze znaleźć, najwyżej nie zrealizujemy wszystkich inwestycji, będziemy szukać - zapewnia Agnieszka Łyskawa, zastępca burmistrza Wałcza.
Zagrożone są także inwestycje w Trzciance. Tu różnica między wzrostem wynagrodzeń, a wzrostem subwencji to ponad 300 tys. złotych.
- Od września do grudnia potrzebne są środki w wysokości 825 tys. złotych, natomiast otrzymaliśmy zwiększenie części oświatowej subwencji w kwocie 525 tys. złotych - informuje Dominika Wiśniewska, zastępca burmistrza Trzcianki.
To jednak może być dopiero początek cięć. Zwiększenie w przyszłym roku płacy minimalnej i wyłączenie z niej dodatku stażowego będzie kosztowało samorządy około 16 mld złotych. Jak przekonuje Związek Miast Polskich konsekwencje mogą być groźne zarówno dla gospodarki, jak i społeczeństwa.