Kampania w okręgu pilskim przez długi czas przebiegała w miarę spokojnie. Wszystko zmieniło się, gdy do mieszkańców m.in. Piły i Złotowa trafiły mogące wprowadzać w błąd ulotki. Jedna z nich mogła sugerować, że pomimo końca kariery politycznej, do Senatu kandyduje Mieczysław Augustyn, a nie obecny na liście Jan.
- Mówię, żeby nie głosować na Augustyna, którego nikt tutaj nie zna z jakiekolwiek działalności, nie zna twarzy. Nie wie kto to, co to i po co.(...) Ktoś próbuje wykorzystać moje nazwisko. Ja uważam, że to nie w porządku - mówi Mieczysław Augustyn, senator, który nie ubiega się o reelekcję.
Z tą akcją nie chce mieć nic wspólnego jedna z trojga kandydatów na senatora z okręgu pilskiego.
- Reprezentuję tę stronę politycznej areny, która uważa, że uczciwa walka jest walką na którą ludzie po prostu zasługują. Jestem przeciwna wszelkiej manipulacji, nie podoba mi się to. Ja się od tego odcinam. Jestem przekonana, że komitet wyborczy PiS-u nie ma z tym nic wspólnego - zapewnia Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, kandydatka na senatora.
Osoba odpowiedzialna za stworzenie ulotek ujawniła się kilka dni temu podczas konferencji prasowej Mieczysława Augustyna. Podał się za dziennikarza Aktualności Złotowskich. Tyle, że nikt w tej gazecie nigdy go nie widział, ani nie zatrudniał. Jak udało się nam ustalić, to pochodzący z Lublina, w 2015 roku niedoszły kandydat do Sejmu z listy komitetu wyborczego Zbigniewa Stonogi. Same ulotki kosztowały go podobno 400 złotych – jak zapewnia sam za nie zapłacił.
- To był taki jednorazowy pomysł, który myślę, że został fajnie odebrany przez mieszkańców. Może nie przez pana Augustyna, nie wiem dlaczego, bo ja bym się cieszył, że tak go chwalimy w ulotkach. I mówimy jednogłośnie i wyraźnie, że chcemy takiego senatora jak Augustyn, tak uczciwego, lojalnego, pracującego ciężko dla regionu - mówi Mateusz Rybaczek, twórca ulotek.
- Trudno oprzeć mi się wrażeniu, że pan Jan Augustyn jako kandydat stawia się w cokolwiek dziwnym świetle. Chyba nie było przypadku do tej pory w żadnej kampanii, nie licząc tej sprzed 4 lat, w której też brał udział, że kandydat nie prowadzi żadnej kampanii, nie jest zainteresowany tym, żeby wyborcy go poznali, nie ma żadnego programu - mówi Agnieszka Świderska, dziennikarka Tygodnika Pilskiego.
4 lata temu Jan Augustyn również kandydował do Senatu. Wtedy pomimo braku jakiejkolwiek aktywności otrzymał ponad 9 tysięcy głosów. Już wówczas się mówiło, że jego nazwisko miało odebrać głosy dotychczasowemu senatorowi Mieczysławowi Augustynowi. Teraz działacze Koalicji Obywatelskiej są przekonani, że ma osłabić ich kandydata Adama Szejnfelda. I to może się udać.
fot. Tętno Regionu, TV ASTA
Komentarze
Zobacz także