To, że dworzec PKP w Złotowie lata świetności ma już dawno za sobą, widać gołym okiem. Nic więc dziwnego, że komfort pasażerów nie jest tam na zbyt wysokim poziomie.
- Trochę musi być zmian na dworcu. Bo jak tam wchodzę, to drzwi skrzypią, a latem siedziało takie towarzystwo „nie za bardzo” i trochę się ich bałam - mówi mieszkanka Złotowa.
Teraz władze miasta boją się, że z ich plany bezpłatnego przejęcia budynku spalą na panewce. A te nie są nowe – burmistrz miasta mówił o tym już 3,5 roku temu. Oprócz samego dworca, pod władanie magistratu miała trafić stojąca nieopodal wieża ciśnień. Został nawet podpisany protokół uzgodnień pomiędzy miastem, a PKP – kolejnym krokiem miała być zgoda Ministerstwa Infrastruktury. Teraz wszystko jednak utknęło w martwym punkcie.
- Jeśli ten obiekt będzie inwestowany, to o to nam chodzi. Ale jeżeli ktoś sobie z tym nie radzi, to niech to nam odda, bo my to zrobimy. Dlatego patrzę na to z niepokojem i chciałbym, żeby losy tego budynku były znane. Budynku, który ma reprezentować miasto, który jest bramą do wejścia/wyjścia z miasta, a jego stan jest opłakany - mówi Adam Pulpit, burmistrz Złotowa.
Kością niezgody jest rządowy program „Kolej +”, który ma na celu poprawę lokalnej i regionalnej infrastruktury kolejowej. PKP tłumaczy, że musi poddać ponownej analizie cele potencjalnych inwestycji, a wśród nich ma być właśnie Złotów. Jednak ile czasu owa analiza potrwa i czy transakcja z miastem dojdzie do skutku – na razie nie wiadomo.