Zatrudnienie i zwolnienie jest w gestii dyrektora. I to od nich w kilku pilskich przedszkolach i szkołach miała wyjść informacja o zmniejszeniu wymiaru czasu pracy dla tzw. pracowników niepedagogicznych. Osoby nie będące nauczycielami a pracujące w oświacie takie jak woźne, sprzątaczki, kucharki czy konserwatorzy, mieli usłyszeć, że od stycznia przechodzą na 7/8 etatu. Jednak nie ma żadnej oficjalnej informacji w tej sprawie.
- Z tego co wiem, to była prośba, aby poszczególni dyrektorzy placówek zrobili oszczędności na poziomie 5% swoich wydatków. W jaki sposób oni osiągną te 5% czy muszą je osiągnąć, to jest sprawa otwarta - tłumaczy Ewa Czopek, prezes oddziału ZNP w Pile.
Gmina w wyniku reformy oświaty straciła jeden rocznik, a co za tym idzie pieniądze z oświatowej subwencji. Wydatki jednak wzrosły. Dodatek za wychowawstwo, podwyżki dla nauczycieli czy podwyższenie płacy minimalnej oraz ceny prądu mają znacząco obciążać budżet miasta. Według szacunków urzędu sama oświata pochłonie w przyszłym roku z tego tytułu około 10 mln zł więcej.
- Prawdą jest, że zarząd miasta Piły czyli pan prezydent ze swoim zespołem poszukuje tych oszczędności, ale poszukuje ich w całej gminie, czyli zarówno w jednostkach jak i w urzędzie. A to, jakie to będą oszczędności i z czego zostaną one uzyskane, określi uchwała budżetowa - mówi Dorota Semenov, rzecznik prasowy UM Piły.
Nad którą obecnie pracują urzędnicy. Jednak nie wiadomo, czy oszczędności te będą odbywać się kosztem pracowników, czy też planowanych inwestycji.