Według wstępnych szacunków w przyszłorocznym budżecie Piły brakować ma nawet 20 mln złotych. Powód? Dodatkowe obciążenia samorządów przez rządowe uchwały. W wyniku reformy edukacji Piła straciła chociażby jeden rocznik uczniów.
- W związku z tym ta subwencja jest zdecydowanie mniejsza. Drugi element to podwyżka płacy minimalnej. Ponieważ w zakresie placówek oświatowych mówimy o około 300 osobach. A trzeci element to jest podwyżka wynagrodzenia dla nauczycieli - wylicza Krzysztof Szewc, zastępca prezydenta Piły.
A także podwyżki cen prądu czy zerowy PIT dla osób do 26 roku życia. Aby zasypać prognozowaną dziurę budżetową konieczne jest zaciskanie pasa we wszystkich jednostkach podległych Urzędowi Miasta i w samym magistracie. Oszczędności w oświacie mają stanowić aż 25% potrzebnej kwoty. Cięcia w szkolnictwie mają wynieść więc 5 mln zł. Proces ten ma być rozłożony w czasie.
Mowa tu m.in. o odejściach na emeryturę i niezatrudnianie w to miejsce młodych nauczycieli. Niestety nie obejdzie się też bez zwolnień. W przedszkolach woźne pomagają nauczycielom choćby przy wydawaniu posiłków, czy wychodzeniu z dziećmi na spacer. Od teraz zamiast po jednej takiej osobie na każdy oddział przedszkolny, woźna będzie odpowiedzialna za dwa oddziały. Cięcia obejmą także szkolne świetlice. Na 25 uczniów przypadać ma jeden opiekun.
Rozpoczęte czy planowane remonty i inwestycje nie są zagrożone. Także program wymiany uczniowskiej z niemieckimi szkołami. Nie będzie likwidacji szkolnych stołówek oraz zwolnień sprzątaczek.