20 mln złotych - tyle ma brakować ma w przyszłorocznym budżecie Piły. Podarty czek prezydent miasta wystawił Ministerstwu Finansów. Piotr Głowski za konieczność radykalnych cięć oskarża bowiem rząd, który ma sięgać coraz głębiej do kieszeni samorządów, wspominając o zerowym PIT dla osób do 26 roku życia, konieczności większych nakładów na oświatę oraz wzrost pensji minimalnej i wynagrodzeń nauczycieli.
- Będziemy starać się, aby te wszystkie zmiany odbywały się w sposób mało dotkliwy, to znaczy aby wykorzystywać odejścia na emerytury, rezygnację z pracy, przeniesienie się do innego miasta, różne inne sytuacje. Oczywiście nie oznacza to, że wszystko zupełnie będzie przebiegało tak idealnie jakbyśmy sobie życzyli - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły.
- Na pewno jest to budżet oszczędny. Budżet, który w porównaniu z poprzednimi latami będzie wymaga wielu cięć wydatków bieżących. Dalej pozostaje to budżet inwestycyjny, bo inwestycje są na bardzo wysokim poziomie, to 44 mln zł. Ale jest to tylko i wyłącznie wynik pozyskanych środków zewnętrznych, unijnych - tłumaczy Ewelina Ślugajska, skarbnik Gminy Piła.
Projekt przyszłorocznego budżetu zakłada dochody w wysokości 378 milionów. Wydatki mają wynieść 373 mln złotych. Planowana więc jest 5 mln nadwyżka budżetowa, która zostanie przeznaczona na spłatę poprzednich zobowiązań. W przyszłym roku tak jak i w kolejnym nie będą zaciągane żadne kredyty. O przyjęciu projektu budżetu ostatecznie zdecydują miejscy radni.