Choć ta część ulicy Bydgoskiej nadal nie doczekała się przebudowy to pod koniec października pojawiła się kolejna nadzieja. Wtedy to na biurko prezydenta trafiło pismo od wojewody. Zbigniew Hoffman zapewnia w nim, że 3 mln z rządowego Funduszu Dróg Samorządowych na tę inwestycje są. Stanowi to połowę potrzebnych środków. Resztę tak jak wcześniej, miałoby zapewnić miasto. Magistrat ma jednak dostarczyć kompletną dokumentację w ciągu 3 dni oraz rozpisać i rozstrzygnąć przetarg a także rozpocząć prace budowlane do końca roku.
- Co nagle to po diable. A w naszym wypadku, to oznacza, że bardzo często wykonawcy wykorzystują taką sytuację i wiedzą, że musimy to zrealizować, bo trzeba wydać pieniądze. W tym roku, więc można się spodziewać, że np. ceny będą lekko wyższe niżby były w innym trybie i w innym czasie, bo zima to dobry czas na zamówienia publiczne - mówi Piotr Głowski, prezydent Piły.
Zdaniem prezydenta warunki stawiane przez wojewodę były nie do przeskoczenia bowiem sam proces inwestycyjny to minimum 2 miesiące. Dochodzi jeszcze kwestia odpowiedzialności karnej gdyby coś poszło nie tak. Sprawę inaczej widzi za to poseł PiS Marcin Porzucek, jako przykład podając gminę Krzyż.
- W ciągu kilkudziesięciu godzin przygotowała przetarg. 7 listopada go ogłosiła, a w zeszły piątek mamy rozstrzygnięcie i są spokojni o to, że uda im się zrealizować tę inwestycję. Co ciekawe wartość kosztorysowa inwestycji przekraczała 4 mln złotych, a po przetargu to jest tylko 2,5 mln złotych. To oznacza, że to jest bardzo dobry czas na przetargi - ripostuje Marcin Porzucek, poseł na Sejm RP, PiS.
Miasto zarzeka się jednak, że po tym jak wiosną projekt przebudowy Bydgoskiej spadł z 8 pozycji rządowego rankingu na 11 miejsce listy rezerwowej, rozwiały się ich nadzieje na otrzymanie dotacji w tym roku. Bez odzewu pozostawał także apel Rady Miasta o przywrócenie dofinansowania. Zabezpieczone 3 mln złotych zostały więc przesunięte na inne inwestycje a do wojewody trafiło pismo z prośbą o przyznanie tych środków w przyszłym roku.