- Pani Tokarczuk, Akademia Szwedzka gratuluje Wam otrzymania Literackiej Nagrody Nobla od Jego Królewskiej Mości Króla Szwecji - tymi słowami zaprosił Olgę Tokarczuk Per Waestberg z Akademii Szwedzkiej po odbiór z rąk Karola XVI Gustawa Nagrody Nobla. To piąta nagroda w dziedzinie literatury dla Polaka i pierwsza dla kobiety piszącej prozą.Olga Tokarczuk to autorka uwielbiana przez czytelników.
- Olga jakby wszystko uduchawia, że ten duch się rozlewa. Przedmioty, praca jest taka metafizyczna i to mnie urzeka - mówi Elżbieta Panert-Mumot, czytelniczka.
Wierna czytelniczka nie kryje, że do czytywanej przed laty Tokarczuk powróciła po spotkaniu autorskim, w którym uczestniczyła w trzcianeckiej bibliotece w 2015 roku. Wówczas świeżo upieczona laureatka nagrody Nike spotkała się z czytelnikami. Spotkanie to prowadziła Joanna Nienowska, która sama Tokarczuk czytała już w liceum i była pod wrażeniem echa, którym jej dzieła już wówczas odbiły się w literackim świecie.
– Ja i moje koleżanki, które wówczas zdawały na polonistykę. Dla nas ona była takim literackim objawieniem. To naprawdę było spełnieniem moich marzeń móc porozmawiać z taką autorką, autorką takich wspaniałych książek. Tym bardziej, że one do mnie naprawdę mocno, mocno przemówiły - przekonuje Joanna Nienowska, bibliotekarka.
Joanna Nienowska wspomina także Olgę Tokarczuk jako osobę niezwykle ciepłą i sympatyczną, a przy tym bezpośrednią. W pamięci dyrektora biblioteki spotkanie to zapadło z jeszcze jednego powodu. Twórczość autorki budziła wówczas sporo kontrowersji i Włodzimierz Ignasiński po raz pierwszy zdecydował się wynająć ochronę. Jak się okazało słusznie. Po spotkaniu do Olgi Tokarczuk podszedł mężczyzna i oznajmił...
– przyjechałem tutaj, żeby panią zniszczyć, ale po tym co pani powiedziała, to chcę tylko zasugerować, żeby pani zajęła się tylko inną historią. Podziękował. Pożegnał się i wyszedł - opowiada Włodzimierz Ignasiński, dyrektor BPiCK w Trzciance.
Sama noblistka też to spotkanie zapamiętała. 2 lata później, podczas przypadkowego spotkania na targach książki w Krakowie, gdzie Włodzimierz Ignasiński został przez autorkę rozpoznany. Pierwszy Nobel od 23 lat zatrząsł także księgarskimi półkami.
– W momencie, kiedy ta nominacja przyszła, to już było widać zwiększenie. Natomiast samo ogłoszenie, że została laureatką spowodowała wyczyszczenie księgarń z tytułów i wtedy większość z tych tytułów musiała być dodrukowywana przez wydawnictwa - wyjaśnia Jan Lus, właściciel księgarni.
Zresztą nie tylko księgarnie odczuwają to zainteresowanie twórczością Olgi Tokarczuk, w trzcianeckie bibliotece kolejki chętnych po książki noblistki sięgają pół roku. Ci, którzy mieli to szczęście już z twórczością noblistki się zapoznać, nie kryją, że pozostawiła ona trwały ślad. Na Krystynie Kadow wrażenie zrobił podział czytelników na cztery kategorie. Taki jak: czytelnik gąbka, lejek, cedzak i ...
– To czytelnik sito – oddziela plewy, żeby zatrzymać najlepsze ziarno. Chciałabym, żebyście byli jak sito i nie zatrzymywali tego, co niedobre i nudne - mówi Krystyna Kadow, czytelniczka.
W 2015 roku Olga Tokarczuk spotkała się także z pilskimi czytelnikami. Nie była to jednak jej pierwsza wizyta w naszym mieście. W 2005 roku również uczestniczyła w spotkaniu w pilskiej bibliotece.
Przy tej okazji zarejestrowano rozmowę z autorką, która zostanie wyemitowana na naszej antenie w czwartek 12.12 o godz. 20.15 oraz w poniedziałek 16.12 o godzinie 20.00.
Komentarze