- Policja ma wiedzę, wie kto. Tak przynajmniej twierdzi policja. Ustaliła istotne okoliczności, ale bada kolejne wątki i dociera do kolejnych osób. Ten materiał dowodowy, z tego, co ja wiem policja chce wzbogacić, żeby móc wykonać dalsze czynności w tej sprawie. Do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów. Takie są fakty na dzisiaj. Ten człowiek nie żyje, policja szuka świadków - mówi Łukasz Cieśla, dziennikarz Głosu Wielkopolskiego, który jako pierwszy opisał sprawę.
Przypomnijmy. Trzy lata temu, tuż przed meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa w stadionowym barze doszło do szamotaniny. 39-letni wówczas Paweł Wentlant z Chodzieży został uderzony w twarz przez jednego ze swoich kolegów. Mężczyzna przewrócił się i stracił przytomność. W wyniku urazu głowy zmarł w szpitalu kilka dni później.
Pierwsze hipotezy mówiły o tym, że Wentlant spadł z trybuny. Ustalenia mundurowych i zeznania świadków obaliły tę tezę. Po trzech latach sprawa powróciła. Policja apeluje do świadków tamtego wypadku o kontakt. Mundurowi chcą zbadać pozostałe wątki zajścia.