Połowa grudnia. Strażnicy miejscy Marlena Wełnic i Adrian Starzyński pojechali przed północą zamknąć bramy Parku. To miała być zwyczajna służba. Żadne z nich nie spodziewało się takiego rozwoju sytuacji...
- Dobiegł do nas kierowca taksówki informując o tym, że mężczyzna spadł ze schodów i leży nieprzytomny. Ma uraz głowy, więc my nie zastanawiając się wysiedliśmy z radiowozu i pobiegliśmy - mówi Marlena Wełnic, strażniczka miejska
- 30 uciśnień i 2 wdechy. Po około pięciu minutach na miejsce przyjechał pierwszy zespół ratownictwa. Ratownicy nie kazali przerywać nam czynności, robili swoje rzeczy. My nadal kontynuowaliśmy resuscytację - wspomina Adrian Starzyński, strażnik miejski
Aż do momentu odzyskania przez poszkodowanego przytomności. Mężczyzna z raną głowy trafił do szpitala. Strażnicy jak mówią - bohaterami się nie czują. Jednak ich bohaterską postawę uznał prezydent, który wręczył strażnikom podziękowania oraz nagrody pieniężne.