Tak zaawansowana segregacja funkcjonuje na Przemysłowej 1 od blisko 10 lat. Tak samo długo trwa edukacja i wspomaganie mieszkańców. Nic by jednak z tego nie było, gdyby nie dozorca.
– Ja właściwie wszystko segreguje od A do Z - przekonuje Zbigniew Chęć, dozorca.
Dozorca nie tylko sprawdza wyrzucane worki, ale też w razie potrzeby przekłada do odpowiednich pojemników. Bo nie dla wszystkich zasady segregacji są proste.
– Plastiku się nie odróżnia od słoików. Dosłownie tak jest. Puszek od czegoś tam jeszcze - mówi Zbigniew Chęć, dozorca.
Lokatorzy mówią wprost. Nie chodzi tu o brak wiedzy dotyczącej segregacji, ale lenistwo.
– Są po prostu ludzie wygodni i nie segregują. My o tym dokładnie wiemy, ale obciążyliśmy naszego dozorcę tą pracą i on segreguje za nas - mówi Jerzy Opielewicz, mieszkaniec wspólnoty.
10 lat temu za tonę posegregowanych odpadów plastikowych Miejski Zakład Komunalny otrzymywał od odbiorców 2700 zł. Dziś MZK musi za tę samą tonę zapłacić 250 zł, by ktoś w ogóle chciał je odebrać. Stąd prawidłowa segregacja jest tak ważna.
Na 140 mieszkańców tego bloku, zdaniem prezesa dobrze segreguje około 120. Po pozostałych musi to poprawiać pan Zbigniew. Dzięki temu mieszkańcy bloku nie muszą obawiać się kontroli i ich ewentualnych – finansowych konsekwencji.
– To jest jeden z nielicznych śmietników, gdzie jest to robione tak dokładnie. Jakość tych odpadów rzeczywiście jest dobra, czego nie można powiedzieć o innych śmietnikach. Są co prawda inne wspólnoty, które robią to w dobry sposób, ale generalnie jakość odpadów jest kiepska jeżeli chodzi o budynki wielomieszkaniowe - potwierdza Waldemar Fertykowski, prezes Miejskiego Zakładu Komunalnego w Czarnkowie.
I to właśnie w przypadku mieszkańców takich budynków jest największe zagrożenie karą za brak segregacji oraz widmo odpowiedzialności zbiorowej. Wystarczy bowiem, że jeden z sąsiadów nie będzie śmieci segregował, a mieszkańcy całego bloku zapłacą wyższą stawkę.