Remont miał się zakończyć w grudniu. PKP przez pół roku nie wrobiło się z pracami. Okazało się, ze nie ma stabilizacji konstrukcji. Nasyp trzeba było wzmocnić, a to wydłużyło prace o kolejne miesiące
Opóźnienia były związane z technologią robót. Było parę takich sytuacji i zdarzeń, które były nieprzewidziane. Związane chociażby z rozbiórką samego obiektu - mówi Damian Kijek, kierownik robót mostowych.
Przez ponad pół roku kierowcy musieli korzystać z objazdów. Alternatywne drogi prowadziły przez osiedlowe ścieżki. A te były w kiepskim stanie. Po deszczach powstawały dziury, a przechodnie... brodzili w błocie.
- Autobusy nie mogły nawet tamtędy jechać, ludzie musieli przez las pieszo chodzić i dojazdu nie było tam żadnego.
- Powinna być tam zamontowana sygnalizacja świetlna. Zielone jedziesz, czerwone stoisz.
Zielone światło dla kierowców zapaliło się 23 grudnia. Tego dnia przywrócono ruch samochodowy pod wiaduktem przy Kochanowskiego.
Tymczasem burmistrz zagroził PKP, że wycofa dotację przeznaczoną na remont. 750 tysięcy – tyle miasto dokłada do remontu. Ale terminowego. Ostatecznie jednak dotację PKP dostanie w tym roku. Jedak nie za darmo. PKP za to opóźnienie dodatkowo będzie musiało uporządkować teren przy Dworcu Głównym.
Można powiedzieć, że zaszantażowaliśmy wykonawców i inwestorów. To słowo może nie jest popularne, ale tak było. Mam gwarancję, że do końca marca teren przy ulicy Dworcowej zmieni się. Zniknie płot, powstanie nowy i przede wszystkim będzie posprzątane - zapewnia Jacek Gursz.
W tej chwili trwają prace wykończeniowe i ziemne. Ostatnim etapem rewitalizacji będzie odtworzenie nawierzchni pod wiaduktem. Remont przeprawy powinien się zakończyć w maju.