- My jako komunalny zakład sprzątaliśmy ten teren z gałęzi. Jak już kończyliśmy je palić i zaczynaliśmy sprzątać ten teren ze śmieci, ni stąd ni zowąd przyjechała policja, jakiś pan – nie wiem, czy dziennikarz, nie wiem jak go nazwać, i pracownicy WIOŚ-iu. Z tego co wiem, policja nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości, zostaliśmy pouczeni, żeby nie palić nic innego poza gałęziami - tłumaczy Stanisław Zamorski, dyrektor Komunalnego Zakładu Użyteczności Publicznej w Krajence.
Jak tłumaczy Stanisław Zamorski, owe opony zostały przez kogoś podrzucone w nocy, ponieważ w ognisku rozpalonym przez jego pracowników miały znajdować się jedynie gałęzie.
Teraz pracownicy zakładu porządkują ten teren. Docelowo mają tam zostać umieszczone tabliczki zakazujące wywozu śmieci i być może ogrodzenie.