Wyrok zapadł przed poznańskim sadem, który oskarżonego skazał za przywłaszczenie psów odebranych pokrzywdzonym podczas interwencji pogotowia dla zwierząt. Psy te do właścicieli nie wróciły.
– Za przestępstwo to wymierzył mu karę 8 miesięcy pozbawienia wolności. Oprócz tego orzekł wobec oskarżonego obowiązek naprawienia szkody, czyli zapłaty na rzecz pokrzywdzonych kwoty 72 tys. złotych oraz orzekł wobec oskarżonego zakaz zajmowania stanowisk w stowarzyszeniach i organizacjach, których celem działania jest ochrona praw zwierząt na okres 5 lat - informuje Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Wyrok nie jest prawomocny. Nie zgadza się z nim oczywiście oskarżony.
– W momencie kiedy otrzymam uzasadnienie tego wyroku, moi obrońcy i ja sporządzimy apelację, ponieważ nie ma zgody na to, żeby jeden sąd skazywał jedną, czy dwie osoby za to, że przywłaszczyły psy podczas gdy tak naprawdę przez wiele lat się nimi opiekowaliśmy. To jest absurd i taki wyrok powinien zostać uchylony i oczywiście powinienem zostać z tych zarzutów oczyszczony i uniewinniony - zapewnia Grzegorz Bielawski, Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt.
Radości z wyroku nie ukrywa Maria Sowińska, która w swoim stowarzyszeniu zrzesza między innymi osoby pokrzywdzone przez organizacje pomocowe.
Tego akurat prawdopodobnie się nie dowiemy. Możemy natomiast wykazać się ostrożnością w stosunku do organizacji zajmujących się pomaganiem zwierzętom. Do tego zachęca Magdalena Dach, hodowca, której 10 miesięcy temu podczas interwencji inna organizacja odebrała psy. Do tej pory sama wzruszała się losem zwierząt, których historie słyszała w mediach.
– Przyznam szczerze, że ja sama w takie historie gdzieś tam wierzyłam. Byłam oburzona, no jak ktoś może biednemu psu robić krzywdę. Pies nie jest w stanie sam się obronić. W momencie gdy sama doświadczyłam tego ataku, zaczęły do mnie docierać różnego rodzaju informacje od osób, które też to przeżyły i tak naprawdę uświadomiły mi, że jestem ogromnym szczęściarzem, że większość psów do mnie wróciła - opowiada Magdalena Dach, hodowca psów.
Większość, bo wciąż jeszcze nieznane są losy dwóch suczek, papilonek. Choć prokuratura wydała fundacji nakaz ich zwrotu, psy wciąż do domu nie wróciły. Warto może jednak pamiętać, że nie wszystkie organizacje pomagające zwierzętom mają złe intencje. Znakomita ich większość z pewnością swoim podopiecznym pomaga. Większość jednak po cichu.