Wszystko zaczęło się kilkanaście dni temu. Do niewielkiej wsi przyjechały wielkie tiry z zaskakującym ładunkiem.
- Przyjechał 1 transport. Duży samochód się tutaj rozładował. Następnego dnia przyjechały 4 duże tiry, wszystkie po kolei się rozładowywały i wszystkie razem wróciły z powrotem - mówi mieszkanka Górznej.
Niszcząc przy tym drogę, której stan techniczny i tak od lat nie jest dobry. Mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
- Bo było widać, że dzieje się coś dziwnego we wsi. Jakieś pojazdy jadą po drodze, jadą gdzieś w pole. Okazało się, że wywożą jakieś opony, jakieś dziwne gumy, taśmociągi, nie wiadomo co to jest, więc musieliśmy to sprawdzić - sygnalizuje mieszkaniec miejscowości.
Dlatego zgłosili to na policję. Poinformowali też władze gminy i Związek Gmin Krajny. I to właśnie ci ostatni zgłosili tę sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Inspektorzy WIOŚ-iu zidentyfikowali osobę, która wwiozła odpady do Górznej. To obywatel Bułgarii. Tłumaczył, że nie są to śmieci. Opony i gąsienice są tam tylko tymczasowo, bo zamierza nimi handlować.
- Nie mamy jeszcze żadnej dokumentacji, która potwierdziłaby wersję sprawcy – żadnych faktur, dokumentów nabycia, bądź też innych, które potwierdziłyby, że były to produkty, które miały wartość handlową i które mogły być dalej odprzedane - informuje Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury WIOŚ.
WIOŚ daje obywatelowi Bułgarii 2 tygodnie na dostarczenie wymaganej dokumentacji. W przeciwnym wypadku, teren będzie musiał oczyścić właściciel ziemi.
Właścicielka terenu nie zgodziła się na rozmowę, jednak zaznaczyła, że nie czuje się odpowiedzialna za to, co znajduje się na jej ziemi. Według niej ewentualny obowiązek wywiezienia odpadów będzie leżał po stronie osoby, która je tam przywiozła.