Pod adresem wójta padały oskarżenia o to, że wydał decyzję o skruszeniu pochodzących z rozbiórki płyt azbestowych i wykorzystaniu ich do budowy i naprawy dróg. Marcin Filoda pyta po co miałby to robić, skoro gmina otrzymuje środki na zapewnienie mieszkańcom bezpłatnej utylizacji azbestu. Jak zatem w gruzie wykorzystanym do budowy dróg znalazł się ten rakotwórczy surowiec? Wójt może się tylko domyślać.
– Mogło się tak zdarzyć, że w międzyczasie ktoś przywiózł też, i może nie jednym transportem, ale śladowe ilości raz, drugi raz i stąd mogło się to znaleźć - mówi Marcin Filoda, wójt Lubasza.
Mowa o ogólnodostępnym wówczas składowisku, na które każdy z mieszkańców mógł przywieść gruz budowlany i polne kamienie. Miejsce to nie było nadzorowane, stąd domniemanie, że ktoś mógł wyrzucić tam azbest. Czy tak było faktycznie? Tego się prawdopodobnie nie dowiemy. Postępowanie karne zostało umorzone w związku z nieustaleniem sprawców.
– Kwestia ponad 3,5 tysiąca ton odpadów z zawartością azbestu, które powinny być w sposób właściwy zutylizowane i to jest kwestia najbliższej przyszłości, bo oczekujemy, że kwestia właściwej utylizacji tych odpadów zostanie w najbliższym czasie rozwiązana - mówi Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury WIOŚ
Jak zapewnia wójt, utylizacja spornych odpadów to kwestia miesiąca, wcześniej jednak Marcin Filoda zamierza zgromadzony gruz poddać profesjonalnym badaniom, by raz na zawsze rozwiać wątpliwości co do zawartości azbestu w skruszonym gruzie. Koszt utylizacji wójt szacuje na 2 do 2,5 mln złotych.
Z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej gmina pozyskała na ten cel 1 mln 700 tys. zł, brakująca kwota została zabezpieczona w budżecie. Całe zamieszanie wokół azbestu w gminie Lubasz zdaniem wójta Marcina to "typowa walka polityczna".