Początkowo, mimo powiększającej się liczby zachorowań w Polsce, księża zachęcali do częstszych wizyt w kościołach. Apelowali o zwiększenie częstotliwości niedzielnych mszy, choć w międzyczasie zamykano kolejne publiczne instytucje i budynki.
Duże skupiska ludzi, to idealna środowisko do rozprzestrzeniania się wirusa.
- Nie zalecamy przede wszystkim chodzenia tam, gdzie jest dużo ludzi. Galerie, sklepy wielkopowierzchniowe, kościoły – tam jest zbiorowisko ludzi i my nie wiemy, czy osoba siedząca obok nas nie jest zarażona koronawirusem - mówi Iwona Leśniewska, internista.
Już w czwartek stanowisko niektórych hierarchów zaczęło się zmieniać. Biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej Edward Dajczak nakazał aby kropielnice w kościołach były puste, znak pokoju będzie przekazywany bez podania rąk. Także komunia będzie podawana do rąk, a dodatkowo biskup udzielił dyspensy od niedzielnej mszy – zaznaczając, że to nie będzie grzech.
Maksymalnie 50 osób może uczestniczyć w nabożeństwie niedzielnym, a coraz więcej parafii zawiesza nabożeństwa w tygodniu. Tak jest choćby w parafii św. Rodziny. Ma to związek z ogłoszonym przez premiera Morawieckiego stanem zagrożenia epidemicznego.
Luteranie zawiesili odprawianie mszy do odwołania. Minister zdrowia zachęca do uczestniczenia w mszach za pośrednictwem mediów.
Przypominamy: W niedzielę w południe na antenie TV ASTA transmisja mszy ze Skrzatusza.