Polacy próbują się odnaleźć w sytuacji, w której tak naprawdę nie wiadomo czego się spodziewać. Na ulicach mieszają się ze sobą panika i bagatelizowanie problemu. Kolejne instytucje wprowadzają co rusz to nowe ograniczenia w swoim funkcjonowaniu. Wśród nich przychodnie.
Korytarze na co dzień wypełnione pacjentami po brzegi zaczynają świecić pustkami. Wizyty powinni ograniczyć szczególnie seniorzy.
– Rzeczywiście ten koronawirus jest szczególnie niebezpieczny dla osób po 60 roku życia oraz dla osób, które posiadają współistniejące choroby - mówi Beata Kościelska, PPIS w Czarnkowie.
Tu szczególny nacisk kładzie się na pacjentów onkologicznych oraz wszystkich tych, którzy mają obniżoną odporność. Z myślą o takich osobach, przychodnie zalecają rezygnację z wizyt osobistych na rzecz kontaktu telefonicznego i mailowego.
Lekarze wypisują recepty i telefonicznie podają kody potrzebne do ich realizacji. Przez telefon można także uzyskać poradę.
– Ograniczenie przychodzenia do przychodni. W przychodni jest bardzo dużo ludzi chorych, możliwość transmisji jest bardzo duża, więc jak najmniej ludzi - tłumaczy Iwona Leśniewska, lekarz rodzinny.
Personel przychodni zobowiązany został do wzmożonej troski o własne bezpieczeństwo.
- Jak my się rozchorujemy, będzie dramat - dodaje Iwona Leśniewska.
Dramat będzie także jeżeli nieprzestrzegane będą podstawowe zasady unikania wszelkich skupisk ludzkich. Niestety seniorzy wciąż tłumnie udają się w takie miejsca. Starszych osób nie brakuje między innymi w sklepach. A te też są potencjalnym źródłem zagrożenia. Takim źródłem są też osoby powracające z rejonów zagrożonych oraz mające styczność z osobami zarażonymi. W każdym z tych przypadków zarządzana jest kwarantanna. To 14 dni spędzonych w domu. Osoby nią objęte raz na dobę kontrolowane są przez policję.
– Potwierdzą też np. wzrokowo, czy takie osoby są w mieszkaniu. Takie osoby wyjdą do okna, policjanci zapytają się tych osób jak się czują, czy potrzebują jakiejś pomocy - wyjaśnia Jędrzej Panglisz z pilskiej policji.
Każda nieobecność w domu w takim przypadku jest zgłaszana służbom sanitarnym, a te mają możliwość nałożenia kary grzywny sięgającej 5 tys. złotych.