20-letnia Julia z Wysokiej cudem uniknęła śmierci w wypadku. Od dwóch lat trwa walka o jej powrót do normalnego życia. Dziewczyna potrzebuje długiej i kosztownej rehabilitacji, na którą nie stać rodziny
Ułamek sekundy sprawił, że życie Julii przerodziło się w koszmar.
- Julka miała im wskazać drogę do najbliższego sklepu. Wsiadła i już... nie dojechała - wspomina Rafał Jasiorowski, tata Julii.
Tamtego dnia 18-latka wsiadła do auta z dwoma kolegami. To miał być zwykły wypad nad jezioro. 17-letni kierujący stracił panowanie nad samochodem i uderzył w przydrożne drzewo. On i drugi pasażer wyszli z wypadku bez szwanku. Dla Julii rozpoczęła się walka o życie, która trwa już drugi rok.
- Co trzy godziny wstaję do Julki, oklepuję, przebieram. Jak trzeba, to podaję wody - mówi Małgorzata Jasiorowskia, mama Julii.
Obrażenia po wypadku 18-latki wyglądały koszmarnie. Uszkodzona żuchwa i twarzoszczęka, obrzęk mózgu, przebite płuca i uszkodzony kręgosłup. Julia przeszła cztery operacje mózgu. Długo trwało, zanim odzyskała przytomność. Julia jest na początku drogi. Rodzice wierzą, że
ich córka odzyska sprawność. Ale żeby tak było, potrzebna jest długa i mozolna rehabilitacja. Teraz dziewczyna ćwiczy z rodzicami i rehabilitantem. Za miesiąc pobytu w profesjonalnej klinice trzeba zapłacić 20 tysięcy. Rodziny nie stać na taki wydatek i prosi o pomoc.
- Wiem, że to kilka lat potrwa, ale czasami jest tak, że jak ruszy, to będziemy wszyscy w szoku, bo to tak szybko idzie - tłumaczy Małgorzata Jasiorowskia, mama Julii.
Nadziei nie traci też brat Julii, który dzielnie pomaga rodzicom przy rehabilitacji. Z przykutą do łóżka siostrą spędza dużo czasu. Opowiada jej, jak było w szkole i ogląda z nią bajki.
- Rozmawiam dużo i dużo masuję. Julka obiecała mi iść na stadion piłkarski - mówi Robert Jasiorowski, brat Julii.
Na siepomaga.pl trwa zbiórka na półroczny pobyt Julii w ośrodku rehabilitacyjnym. Brakuje jeszcze ponad 90 000 zł. W tym przypadku każda złotówka jest na wagę zdrowia.
