Na Krajnie śniadanie wielkanocne zaczynało się od zjedzenia tartego chrzanu, który popijano kieliszkiem wódki. Ostrość takiego zestawu przypominała o mękach Chrystusa.
- Miało to jakieś symboliczne znaczenie. I wtedy zjadano kawałek drożdżówki, wypijano kawę i dopiero przystępowano do spożywania innych potraw. Nie dzielono się wówczas jajkiem - mówi Roman Skiba, etnograf, kustosz Muzeum Okręgowego w Osieku nad Notecią.
Bo zwyczaj ten pojawił się dopiero po drugiej wojnie. Jajek i wcześniej nie mogło jednak zabraknąć na świątecznym stole. Do ich ozdabiania służy chociażby rozgrzany wosk i gwóźdź wbity w patyk.
Po takim... pisaniu rozgrzanym woskiem, jajko trafia do barwników. I tak po starciu naniesionego wosku powstaje najprawdziwsza pisanka. Kto ma w domu jaja, mąkę, cukier i drożdże może upiec tradycyjną drożdżową babę. Choć to czasochłonne zadanie, bo od zrobienia zaczynu do wyjęcia gotowego wypieku z foremki mija nawet kilka godzin. Więcej w tym jednak czekania niż pracy.
- W międzyczasie możemy zrobić kilka innych domowych prac. To wcale nie znaczy, że musimy cztery godziny przy tym stole stać - przekonuje Iwona Pyra, Muzeum Kultury Ludowej w Osieku nad Notecią.
Proste składniki a efekt niezwykły.