Rząd wydał pozwolenie na otwarcie przedszkoli i żłobków. Ostateczną decyzję w tej sprawie pozostawił jednak samorządom. Ci uważają, że to samobójcze rozwiązanie
- To jest jak skok na bungee z 200m mostu bez liny - mówi Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży.
Ale rządzący twierdzą, że zabezpieczenia na taki skok jednak będą. Główny Inspektor Sanitarny w porozumieniu z ministrem zdrowia i edukacji narodowej wydał zalecenia. Dotyczą one m.in. dyrektorów placówek, personelu oraz rodziców i dzieci. W Chodzieży urzędnicy póki co utknęli na przygotowywaniu niezbędnej dokumentacji.
- Oczekuje się od organu prowadzącego i od przedszkola sterty dokumentów. Kilkuset stron dokumentów, które mają mówić o instrukcjach, zabezpieczeniach, wskazywać drogi ewakuacji. My mamy do czynienia z koronawirusem, a nie z pożarem - dodaje burmistrz Chodzieży.
Dlatego też w Chodzieży przedszkole publiczne i te prywatne póki co nie zostaną otwarte. Chodzi o bezpieczeństwo dzieci - podobnie argumentuje prezydent Piły.
- Gdyby w jednym z naszych największych przedszkoli, w którym mamy dzieci 200 i wydarzyła się sytuacja, że jedno z nich jest chore, to pytanie czy sanepid nie nakazałby kwarantanny dla wszystkich wszystkich rodzin i to by oznaczało, że kilkaset osób jest nagle objętych kwarantanną - tłumaczy Piotr Głowski, prezydent Piły.
W tym tygodniu mają spłynąć informacje ilu rodziców chciałoby posłać dzieci do pilskich przedszkoli. I to w czasie trwającej epidemii. Dalsze decyzje będą podejmowane po zebraniu tych danych. W Wałczu natomiast zebrano już takie informacje. Tylko jedna czwarta rodziców chce oddać dzieci do 4 publicznych przedszkoli i żłobka.
Burmistrz Złotowa póki co również nie otwiera przedszkoli. Decyzję tłumaczy zbyt krótkim czasem na przygotowania i trudnościami w sprostaniu odgórnym wytycznym.
- Na przykład wytyczne szczegółowe, że między dziećmi należy zachować dystans dwóch metrów, no to przy tym entuzjazmie dzieci nie jest to możliwe. Druga rzecz to jest dezynfekcja ciągła miękkich rzeczy. Można się pozbyć zabawek i je dezynfekować, ale dywany i wykładziny dywanowe? - pyta Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
Dlatego też w Złotowie przedszkola najwcześniej otworzą się 11 maja. W Trzciance jest sześć przedszkoli, oddziały przedszkolne i 2 żłobki. Już teraz wiadomo, że na pewno nie zostaną otwarte 6 maja. Choć obowiązku posyłania dzieci do przedszkoli nie ma, to wytyczne narzucają pierwszeństwo w przyjęciu do placówki dzieci m. in. pracowników systemu ochrony zdrowia, służb mundurowych czy pracowników handlu
- Nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć dwa razy więcej metrażu, przestrzeni dostępnej dla dzieci, czy podzielić je na większą liczbę grup, bo przecież przedszkoli nam nie przybędzie. Jeśli będzie mniej chętnych to te mniejsze grupy będziemy w stanie obsłużyć - zapewnia Krzysztof Jaworski, burmistrz Trzcianki.
Co w sytuacji kiedy jednak chętnych będzie więcej niż wytyczonych ograniczeniami miejsc? Tego nie wiadomo.