- Chemioterapia na razie hamuje rozwój guza w główce, ale nie wiadomo kiedy może przestać działać. Nagle może wydarzyć się nawet najgorsze, bo guz się rozrośnie i dziecko może umrzeć - mówi Marta Hejmanowska, mama Kubusia.
Dramat rozpoczął się kilka miesięcy temu. Rodzice zauważyli, że dziecko jest senne i odgina ciało w tył. Kubuś trafił do szpitala, a badania wskazały duży guz przy pniu mózgu. Chłopczyk trafił na stół operacyjny. Lekarze nie dawali dużych szans na przeżycie. Dziecku groziła niepełnosprawność. Medykom udało się jednak wyciąć 90% guza. Kilka miesięcy później kolejny rezonans i kolejny cios – przerzuty do kręgosłupa. Polscy lekarze uważają kolejną operację za zbyt ryzykowną. Nadzieję w serca rodziców Kubusia wlali lekarze z Niemiec. Ci są w stanie przeprowadzić operację, jednak ta jest bardzo kosztowna. 320 tysięcy złotych to cena za życie chłopca. Z pomocą ruszyli wolontariusze. Mieszkańcy Wałcza oddają fanty i pieką ciasta na licytacje. W internecie trwa zbiórka pieniędzy na sfinansowanie operacji. Na koncie brakuje jeszcze ponad 200 tysięcy złotych. Zbiórka potrwa jeszcze przez tydzień.
Komentarze
Zobacz także