Epidemia koronawirusa odcisnęła swoje piętno na samorządach. W kasach brakuje pieniędzy, a zaplanowane inwestycje stoją pod znakiem zapytania. W Pile w związku z rosnącym deficytem środków, radni podjęli decyzję o zaciągnięciu 30 milionowego kredytu na zabezpieczenie bieżącej działalności miasta.
- Miasto utraciło dosyć znaczne pieniądze w udziałach. W udziałach z podatku PIT i udziałach z podatku CIT. Dzisiaj szacujemy, że to może być 6 milionów złotych i miejmy nadzieję, że tylko na takiej kwocie ten ubytek się zatrzyma - mówi Ewelina Ślugajska, skarbnik gminy.
Ze skutkami koronawirusowego kryzysu zmaga się też Wałcz. W pierwszych 3 miesiącach roku dochody spadły tam niemal o 15%. Już wiadomo, że nie przybędzie urzędników, choć część przejdzie na emerytury. Wzrosła też opłata śmieciowa. Nie będzie też znaczących inwestycji.
Wybawieniem dla samorządów ma być tzw. tarcza antykryzysowa 4. Zaproponowane w niej rozwiązania mają na celu uelastycznienie polityki finansowej miast i powiatów. Samorządowcy uważają, że zapisy tarczy nie są niewystarczające.
To jest mit, to jest po prostu kpina. To jest taki propagandowy blef. Samorządy nie dostają właściwie nic, tylko uważam niemądrą radę, aby brać kredyty, aby się zadłużać - stwierdza Jacek Gursz, burmistrz Chodzieży.
Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Wielkopolski przeprowadziło analizę sytuacji w 190 samorządach. Okazało się, że w większości gmin spadek wpływów z podatku PIT i CIT wyniósł już 40%.