Nielegalne wysypisko przy pilskim lotnisku. Na kilkudziesięciu metrach kwadratowych można znaleźć poremontowy gruz, płytki, starą kserokopiarkę opony czy odpady ogrodnicze. Straż Miejska próbuje ustalić czyje to śmieci.
Duża ilość śmieci zatopiła teren wokół lotniska w Pile. Poremontowe odpady, opony, butelki po piwie czy nawet ziemia ogrodowa i kora w workach. Można naleźć niemal wszystko. -Mamy typowe wysypisko śmieci, które powstało myślę, że w tym roku. Natrafiliśmy całkiem przez przypadek tutaj objeżdżając ten teren. Na tyle nas to zdenerwowało, że zostały tutaj w dwóch miejscach kamery. Pecha miał pewien pan, który się na nie załapał. W tej chwili prowadzimy czynności, które mam nadzieję pozwolą aby ten teren na jego koszt sprzątnąć - powiedział komendant Straży Miejskiej w Pile Wojciech Nosek.
Rachunek
za sprzątanie takiego wysypiska może wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dochodzenie trwa. Oprócz wysokich kar, do takiego zaśmiecania miasta zniechęcić ma kilkanaście kamer pułapek, rozmieszczonych w różnych rejonach Piły. To nie wszystko. Miasto chce pójść o krok dalej i zamknąć ulicę, która łączy tereny lotniska drogą krajową nr 11. Brama w tym miejscu jest od dawna. To miałoby rozwiązać śmieciowy problem w tym rejonie. Sam problem jest jednak znacznie większy niż znajdujące się tam hałdy. -Co roku tracimy kilkadziesiąt tysięcy złotych. To nie są pieniądze urzędu a nas wszystkich. W ubiegłym roku za usuwanie tych dzikich wysypisk zapłaciliśmy 70 tys. zł., w tym mamy mamy blisko 80 tys. zł przeznaczonych. Tych miejsc na terenie miasta jest sporo i można powiedzieć, że jest to częściowo walka z wiatrakami - rozkłada bezradnie ręce Lidia Plewa z Urzędu Miasta Piły.
Zwykle po zlikwidowaniu jednego miejsca nielegalnego składowania odpadów, pojawia się kolejne. Komendant Straży Miejskiej chce więc rozmieścić na terenie miasta więcej kamer pułapek.
