Płoną łąki nadnoteckie. Ruszyło wypalanie traw na wielką skalę. Według niektórych wypalanie usuwa chwasty i suche rośliny. Inni pożary traw uważają za ekologiczną katastrofę. Łąki to naturalne środowisko bytowania ssaków, owadów, czy gadów. W trawach swoje miejsca lęgowe mają ptaki. Wypalanie suchych polan nie prowadzi, jak się powszechnie uważa, do użyźniania gleby. Wręcz przeciwnie.
- Jest to bardzo złe zjawisko. Czyni ono niepowetowane i ogromne straty w środowisku przyrodniczym. Niszczy glebę, niszczy drobne organizmy zwierzęce, a także te większe. Niestety straty są ogromne - przypomina Piotr Leciejewski, prezes okręgu Ligi Ochrony Przyrody w Pile.
Niedawny pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego to efekt wypalania trawy. Nie wszystkim zwierzętom udaje się uciec przed ogniem. Przy sprzyjających warunkach wietrznych, płomienie rozprzestrzenia ją się z prędkością 20 km/h. W regionie najczęściej z pożarami łąk i balotów słomy walczą strażacy z Chodzieży. W tym roku do akcji wyjeżdżali już 23 razy.
17 z 23 pożarów łąk miało miejsce w okolicach Lipiej Góry. Policja szuka podpalaczy.
- Apelujemy do osób, które mają jakąkolwiek wiedzę odnośnie ewentualnego sprawcy, bądź samych okoliczności poszczególnych zdarzeń, prosimy o kontakt, czy to telefoniczny, czy mailowy z chodzieską komendą policji - apeluje asp. Karolina Smardz-Dymek, rzecznik prasowa chodzieskiej policji.
Mundurowi zapewniają anonimowość. Za wskazanie sprawcy podpaleń przewidziana jest nagroda. A podpalacz musi się liczyć z wysoką grzywną, lub nawet z więzieniem.