Widok małego żurawia, sarenki, ptaszka czy zajączka rozczula człowieka. Widząc „biedne” maleństwo chcemy coś zrobić, jakoś mu pomóc. Zadajemy sobie pytania dlaczego ono jest samo w lesie, opuszczone przez rodziców? Nasza opiekuńcza natura sprawia, że martwimy się o bezpieczeństwo takiego malca. Co zrobić w sytuacji kiedy spotkamy młode zwierzę, które jest samo? Tak naprawdę wszystko zależy od sytuacji.
Zazwyczaj gdy spotykamy leśne maluchy to nie są one pozostawione same sobie. Zawsze któryś z rodziców znajduje się w pobliżu, w zasięgu wzroku lub słuchu, i czuwa nad jego bezpieczeństwem. Z niepokojem przygląda się ludziom, którzy zwracają zbytnią uwagę na ich potomstwo i są dla niego zagrożeniem. Nawet jeśli człowiek odejdzie trzeba sobie zdawać sprawę, że mogły go obserwować drapieżniki, które będą chciały sprawdzić co przyciągnęło ludzką uwagę.
Najważniejsza rzecz, którą możemy zrobić to nie dotykać napotkanego malucha. Leśni rodzice wyczują obcy zapach i w skrajnych przypadkach mogą nawet porzucić swoje młode.
Oto kilka przykładów opieki rodzicielskiej zwierząt, które najczęściej spotykamy w lasach. Zające mogą mieć młode kilka razy do roku (od stycznia do sierpnia). Pierwsze zajączki rodzą się na przełomie lutego i marca. W ciągu dnia samica opuszcza je i przychodzi na czas karmienia. Maluchy kulą się wtedy w trawie i starają się być niewidoczne.
Na przełomie marca i kwietnia wykluwają się pisklęta puszczyka. Puchato opierzone maluchy w gnieździe zostają maksymalnie do 28 dni. Puszczyki to zagniazdowniki, co oznacza, że młode opuszczają swoje gniazdo jeszcze zanim nauczą się latać.
Młode liski na świat przychodzą w kwietniu. Przez ok. 2 tygodnie, zanim nie otworzą oczu, pozostają w norze. Jednak później wychodzą na zewnątrz i odkrywają okolice. Zawsze jednak przychodzą na wołanie matki, która już po 3 tygodniach od narodzin zaczyna wprowadzać mięso do diety swoich młodych.
Długie przypatrywanie się powoduje u leśnych maluchów stres, dlatego należy oddalić się od nich jak najszybciej. Najgorsze co można zrobić to wziąć na ręce takiego malucha i zabrać ze sobą. Jeśli zwierzę jest zdrowe, nie ma widocznych obrażeń, to stajemy się kidnaperem, bo to można porównać do porwania dziecka. Zarówno dorosłe zwierzęta, jak i ich potomkowie, przechodzą stres w związku tym co, w odruchu serca, robi człowiek.
W przypadku zaniepokojenia stanem zdrowia młodego zwierzęcia, które ewidentnie jest ranne, należy wezwać specjalistów, np. miejscowych leśników lub powiatowego lekarza weterynarii. Nie zbawiajmy świata na siłę. Przyroda sama sobie świetnie poradzi.
opr. Dominika Nadolna, rzecznik prasowy RDLP w Pile
fot. RDLP Piła
Komentarze
Zobacz także