Mimo kilkutygodniowego „lockdownu” branża nieruchomości ma się nieźle. W dłuższej perspektywie problemem może być dostęp do kredytów na nowe inwestycje deweloperskie i zakup mieszkań. Nie zmienia to faktu, że chętnych na własne lokum nie brakuje, a to zapewne doprowadzi do wzrostu cen - wynika z debaty „Pokryzysowe scenariusze dla rynku nieruchomości”, która odbyła się w ramach onlinowej edycji Europejskiego Kongresu Finansowego.
Kryzys spowodowany epidemią koronawirusa, w niczym nie przypomina wydarzeń sprzed kilkunastu lat, kiedy pękła bańka na rynku nieruchomości w wielu krajach i ceny mieszkań czy domów zaczęły spadać.
- Na razie nic się nie wydarzyło. Było wahnięcie całej gospodarki, średnio- i długoterminowo wszystko wróci do normy. Nie uważam, żebyśmy mieli w deweloperce do czynienia z poważnym kryzysem. Ten kryzys kilkanaście lat temu był zupełnie inny, inne miał przyczyny i przebieg – mówił Michał Sapota, prezes HRE Investment. Firma zajmuje się inwestycjami na rynku mieszkaniowym.
Zgodził się z nim Jarosław Zagórski, dyrektor handlowy i rozwoju Ghelamco Poland, potentata w branży nieruchomości biurowych. - Mieliśmy najdłuższy okres wzrostu w historii. Rynek został przegrzany, przykładem jest ostatni kwartał, gdzie mieliśmy 390 tys. metrów po stronie popytowej, a 86 tys. po stronie podażowej. Rynek był daleki od równowagi. O rynek biurowy się nie martwię – przekonywał.
Za największe zagrożenie dla branży nieruchomości biorący udział w debacie eksperci upatrywali działania banków. - Sektor finansowy wywołał poprzedni kryzys, źródła dzisiejszego są inne, ale zachowanie banków będzie miało fundamentalny wpływ na to, co się będzie działo nie tylko z deweloperką mieszkaniową czy nieruchomościami, ale całą gospodarką – mówił prezes Sapota.
Zwrócił uwagę, że banki stały się bardzo ostrożne w udzielaniu kredytów. Śrubują wymagania dla potencjalnych pożyczkobiorców. Na przykład w przypadku mieszkań nastąpiło drastyczne zwiększenie wymaganego wkładu własnego. A to blokuje popyt.
Przy takim zachowaniu banków, na pewno dojdzie do zawieszenia części inwestycji deweloperskich. - W związku z tym, w perspektywie roku, dwóch może spaść podaż nowych mieszkań i pojawić presja na wzrost cen. Bo chętnych na kupno nieruchomości jest dużo – przekonywał Sapota.
Działania instytucji finansowych będą miały również niebagatelny wpływ na rynek nieruchomości komercyjnych. - Trudniej jest dostać kredyt deweloperski, marże wzrosły oraz wymagania, które należy spełnić. Kiedyś można było dostać kredyt na 60-75 proc. wartości nieruchomości, teraz jest to 50 proc. Spadek stóp procentowych nie przełożył się na ożywienie finansowania - mówiła Agnieszka Hryniewiecka-Jachowicz, członek zarządu Polskiej Izby Nieruchomości Komercyjnych.
Dlatego część projektów, które były zapowiadane nigdy nie powstanie, część zostanie przejętych przez innych deweloperów w trakcie ich realizacji. - Będzie się działo, to, co się dzieje na rynku przy tego typu perturbacjach. Jako firma patrzymy na to jak na dużą szansę - komentował Zagórski.
W debacie wziął udział również Damian Kazimierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Zwrócił uwagę, że jeśli chodzi o sektor budownictwa rośnie wartość niespłaconych zobowiązań, o czym informują Biura Informacji Gospodarczej. Wynika to z bezpośrednich skutków „lockdownu” - przerwania łańcuchów dostaw materiałów oraz problemów z firmami podwykonawczymi, które zatrudniały Ukraińców czy Białorusinów. Pracownicy ci zdecydowali się na powrót do domu w obliczu zagrożenia.
- Choć te problemy nie są duże, nie możemy powiedzieć, że budownictwo będzie „zieloną wyspą”, cechuje się pewną inercją. Pewne oznaki spowolnienia będziemy widzieć już w tym roku. Natomiast wyraźnie w 2021. Kołem napędowym na pewno będą inwestycje publiczne. Drogi, koleje, energetyka -powiedział Kazimierczak.
Wiele więc wskazuje, że pewne spowolnienie w sektorze nieruchomości nastąpi, ale jego wielkość jest trudna do oszacowania.
Wiele więc wskazuje, że pewne spowolnienie w sektorze nieruchomości nastąpi, ale jego wielkość jest trudna do oszacowania.
Źródło informacji: Centrum Prasowe PAP
Komentarze
Zobacz także