E-recepty są w Polsce już od niemal 2 lat. Od stycznia bieżącego roku definitywnie zastąpiły te tradycyjne, wystawiane w papierowej formie. W teorii miało to być ułatwienie dla lekarzy i przede wszystkim pacjentów - 0 papierów i pieczątek, tylko 4 cyfrowy kod.
- Takie trochę utrudnianie. Bo trzeba iść z dowodem, nie może córka odebrać, muszę dowód dawać. Nieraz dzwonię po receptę, to muszę czekać 3 dni po kod.(…) Może się ulepszy, może to przyjdzie z czasem, może koronawirus to zatrzymał. W dzisiejszej dobie nie ma powrotu do papierowych recept, tak jak nie ma odwrotu od 5G. Ja jestem zwolennikiem e-recept, tylko musi być to dopracowane - mówią mieszkańcy regionu.
Z tym poglądem zgadzają się farmaceuci. Jednak pomimo pozytywnego odbioru wprowadzenia obowiązkowych e-recept, dostrzegają niedociągnięcia w systemie.
- Baza leków jest bardzo duża. Każdy lek ma tzw. numer BLOZ, który nie zawsze jest zgodny z rzeczywistością. Jest bardzo dużo leków zarejestrowanych, ale niestety nie są one produkowane. My to widzimy, nie wiem jak to widzą w swoich programach lekarza. I chociażby z tego powodu często zdarzają się różne błędy i niedogodności - wyjaśnia Agnieszka Jęsiek-Barabasz, farmaceutka.
Bo przez to często zdarza się, że pacjenci mają przypisywany lek, którego nie ma w hurtowniach lub nie otrzymują przysługujących im zniżek na medykamenty. Zdarza się również, że problemy z realizacją kodu mają osoby w starszym wieku, choć założenie tego programu było inne.
- Jest to wybitna wygoda dla pacjentów. Szczególnie dla pacjentów sędziwych, którzy nie muszą przychodzić po recepty, mogą je otrzymać w formie elektronicznej na posiadany sprzęt, typu smartfon. Jeżeli takiej możliwości nie ma, to wydrukowane recepty także w formie elektronicznej dowozi nasza pielęgniarka środowiskowa - zapewnia Jerzy Stępień, lekarz.
Aż 57 proc. osób korzystających z e-recept jest wieku 61+. Osoby młode, w wieku 21-40, gdzie odsetek posiadających smartfony jest dużo większy, to zaledwie 11 proc.