23 lipca na ulicy Piłsudskiego w Wałczu z ciągnika odczepiły się dwie naczepy. Wjechały na chodnik i uderzyły w rowerzystę. Przygniotły go do ogrodzenia.
- Pech chciał, że akurat w tym dniu, ułamek sekundy zadecydował o jego życiu - życiu, które dostał po raz drugi. Świadkowie zdarzenia dziwią się, że przeżył, a lekarz śmiało nazywa to cudem - pisze pani Agnieszka na stronie zbiórki.
Tomek trafił do szpitala. Będzie potrzebował długotrwałej rehabilitacji. Ma połamane żebra, rękę i nogę. Rower był jedynym środkiem lokomocji jaki posiadał. Stąd zbiórka.
- Tomek, czyli Fryta pół swojego życia przepracował na stacji Orlen na Chrząstkowie. Dał się poznać jako osoba bardzo pozytywnie nastawiona na życie. Lubi ludzi, ludzie uwielbiają jego - przekonuje pani Agnieszka.
- Tomek będzie potrzebował pomocy specjalistów, pomocy rehabilitantów, zabiegów, sprzętu rehabilitacyjnego (przecież wiemy ile to wszystko kosztuje). Podejrzewam, że jego chwilowa niesprawność może obciążyć budżet domowy. A no jak już dojdzie za jakiś czas do siebie, jak stanie na nogi to będzie potrzebował nowego środka transportu - dodaje organizatorka zbiórki.
Komentarze
Zobacz także