Czerwona flaga na plaży to widok, który na stałe wpisał się w krajobraz jeziora Zaleskiego. Praktycznie co drugi dzień nie można się tam kąpać. Powód jest jeden, za to groźny dla zdrowia ludzi - sinice.
- Jezioro jest stosunkowo płytkie, narażone na silne działanie wiatru. Przy tej koncentracji substancji biogennych, azotu, fosforu, która tam się nagromadziła ze względu na mocno rolniczą zlewnię, a z drugiej strony na bliskość miasta, to ten problem będzie się niestety pojawiał - wyjaśnia przyrodnik dr Paweł Owsianny, dyrektor Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile.
Rozwiązań jest kilka. Przede wszystkim odcięcie rolniczych zlewni, które wpływają do jeziora. Po drugie odpowiednie zarybienie drapieżnikami, m.in sandaczami, które będą wzburzać wodę.
- Nie może być już takich sytuacji, że woda będzie ulegała takim dewastacjom, że sinice wykluczają nam ten obiekt z użytku. Są na to bardzo kosztowne metody i sposoby. Dzisiaj może nas na to nie stać, ale na pewno będziemy to uwzględniać w działaniach z tych środków - zapewnia Adam Pulit, burmistrz Złotowa.
Czyli funduszy norweskich. Miasto walczy o 10 mln euro za koncepcję Wielkopolskich Zdrojów. A czyste wody i jeziora są jej ważnym elementem.