Stajkowo, wieś w gminie Lubasz. Mieszkańcy w internecie skarżą się na brudną wodę, która z ich kranów wypływa cyklicznie od lat. Pojawiamy się z kamerą kilka dni po kolejnym zdarzeniu. Podobno teraz woda jest już całkiem czysta.
– Taka jak widać, no nie wiem. My jej za bardzo nie używamy, tylko najwyżej do zmywania, do prania, do takiego czegoś - mówi mieszkaniec Stajkowa.
Do celów spożywczych wodę trzeba kupować butelkowaną. Mieszkańcy na temat przyczyn tego stanu rzeczy mają swoje teorie.
– To jest spowodowane tym, że nie ma ruchu wody - dodaje inny mieszkaniec Stajkowa.
Czyli jednym słowem jej pobór jest zbyt niski, a woda „stoi” i przenika do niej osad z sieci. Czy tak jest faktycznie? Próbujemy się dowiedzieć. To, że problem jest i to dość poważny potwierdzają władze gminy Lubasz. Brudna woda tym razem pojawiła się w kranach mieszkańców Stajkowa przez awarię zasuwy miejscowej hydroforni.
Instalacja ta sięga lat 60-tych minionego stulecia. Około 8 lat temu przeszła modernizację. Widocznie jednak to za mało. Sekretarz gminy przewiduje, że ostateczne rozwiązanie problemu to kwestia kolejnego miesiąca. Wówczas wszystkie planowane naprawy mają zostać ukończone. Do tego czasu sieć jest cały czas płukana. W ostatnio badanych próbkach był kilkukrotnie przekroczony poziom żelaza, który jest dopuszczany w wodzie pitnej. Jak twierdzi szefowa czarnkowskiego sanepidu, żelazo nie jest niebezpieczne dla zdrowia ludzkiego, a woda – choć to zadziwiające – jest zdatna do spożycia.
– Teoretycznie tak, ale tylko teoretycznie, bo nikt nie byłby w stanie je wypić - tłumaczy Beata Kościelska, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Czarnkowie.
Woda więc jest warunkowo dopuszczona do spożycia i na cele gospodarcze. Stwierdzone przekroczenia nie stanowią zagrożenia dla zdrowia, lecz wpływają negatywnie na jej cechy organoleptyczne, czyli smak, zapach i barwę.