Uczestnicy WTZ to największe ofiary zamknięcia z powodu epidemii?

07.09.2020   Autor: Michalina Pieczyńska-Chamczyk
1573---127
Dorośli bez względu na to, czy się zgadzali, czy nie, potrafili zrozumieć przyczynę. Dzieci po prostu cieszyły się, że nie muszą chodzić do szkoły. Oni – czyli osoby niepełnosprawne umysłowo, bezradnie przyglądały się temu, co dzieje się wokół nich. Jak podczas pandemii funkcjonują Warsztaty Terapii Zajęciowej?

- Nasi uczestnicy to są największe ofiary zamknięcia - mówi Hanna Gapińska kierownik Warsztatu Terapii Zajęciowej w Pile, który od 12 marca przez 3 miesiące był zamknięty z powodu pandemii.

Ten czas upłynął na kontakcie telefonicznym i video. Uczestnicy WTZ to osoby niepełnosprawne umysłowo, to właśnie im najtrudniej było zrozumieć dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji. Warsztat zaczął działać stacjonarnie gdy tylko pojawiła się taka możliwość. Czas społecznej kwarantanny jednak odcisnął na uczestnikach swoje piętno.

Jak ja zobaczyłam naszych uczestników po tych trzech miesiącach, proszę mi wierzyć, chciało mi się płakać. To były osoby pozamykane w sobie, sztywne, płaczliwe. Nie było łatwo - dodaje Hanna Gapińska. 

Dlatego kadra robi wszystko, żeby uczestników rozruszać. Codziennie odbywają się zajęcia ruchowe na świeżym powietrzu. Uczestniczy w nich 20 podopiecznych, czyli połowa wszystkich. Grupy zmieniają się co tydzień. Uczestnicy nie kryją swojej radości z powrotu do warsztatu. Siedzenia w domu nie wspominają dobrze.

Bardzo się nudziłem. Jak jadę na warsztaty, to aż chce się żyć, aż człowiek wie, że żyje - opowiada Marek Okal, uczestnik WTZ Piła
I to widać na twarzach osób, które uczestniczą w zajęciach w pilskim WTZ. W siedzibie trwa remont, dlatego o ile pogoda pozwala, wszelkie aktywności odbywają się na zewnątrz. Tymi, które wywołują najszerszy uśmiech na twarzach, są zajęcia muzyczne.

Już nie długo nic nie będzie dzieliło także uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej przy trzcianeckim Caritasie. Warsztaty przygotowują się bowiem do rozpoczęcia działalności stacjonarnej. W siedzibie pojawiły się płyny do dezynfekcji, środki ochrony osobistej i zamgławiacz – urządzenie do dezynfekcji pomieszczeń. Start 14 września, ale już dziś wśród kadry mieszają się emocje.

Zarówno ulga, jak i strach bo nie czarujmy się, obawa przed zakażeniem jest ogromna. Jednakże nie może to trwać w nieskończoność. Nasi podopieczni nie mogą być zamknięci w domu - przekonuje Katarzyna Matuszczak, kierownik WTZ Trzcianka. 

Przez pół roku tego zamknięcia, pracownicy WTZ nieustannie odbierają telefony od swoich podopiecznych i ich rodzin z pytaniem o to kiedy powrócą na Grunwaldzką. Czasu jednak nie marnują. Zajęcia odbywają się wirtualnie. One też dużo uczestników i ich rodzin nauczyły. Wiele osób zaczęło dzięki temu znacznie sprawniej korzystać z komputera. Już za kilka dni pierwsza grupa uczestników powróci po długiej przerwie do warsztatu i ten korytarz zapełni się ponownie.

Spodobał Ci się ten artykuł? Podziel się nim:

Komentarze
© Copyrights 2019 asta24.pl Agencja Interaktywna Sun Group