Na niepozornym parkingu w Nadleśnictwie Lipka, wszystko się zaczęło. Jak każdego poranka, jeden z pracowników przyjechał do pracy. Widząc wysyp prawdziwków na trawniku obok, w jego głowie powstał pomysł: zakaz wstępu dla grzybiarzy.
- Musieliśmy początkowo trochę prostować nastroje, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Została pokazana ta tabliczka i była odebrana w sposób taki, że zabraniamy ludziom zbierania grzybów, co jest oczywiście nieprawdą. Ta sytuacja i ta tabliczka jest typowym żartem między pracownikami jednej firmy - tłumaczy Szymon Nadolny z Nadleśnictwa Lipka.