W ubiegłą środę do jednego z chodzieskich stowarzyszeń trafił mail. Z jego treści wynikało, że w siedzibie organizacji ktoś podłożył bombę. Pracownicy odczytali wiadomość w czwartek. Zawiadomili policję...
- Maila dostałam na skrzynkę należącą do stowarzyszenia. Było tam napisane, że w siedzibie jest pozostawiona bomba. Jest ona bardzo dobrze ukryta w jakiejś torbie i że wszyscy zginiemy - mówi Magdalena Siwińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Widoki.
Chwilę po godzinie 16.00 mundurowi ewakuowali lokatorów i pracowników 2 budynków – dworca kolejowego, gdzie siedzibę ma kilka lokalnych stowarzyszeń oraz kamienicy przy ulicy Jagiellońskiej. Tam mieści się m.in. pracownia fizjoterapii Stowarzyszenia Bioderko. W chwili ewakuacji przebywało tam 12 osób z niepełnosprawnościami, w tym dwoje dzieci.
– Tu były zabiegi, cała aparatura włączona. Niektóre sprzęty trzeba wyłączyć ręcznie, ale nie było już na to czasu. Dokumenty, ludzie porozbierani do zabiegów i żeśmy szybko uciekali. Tak uciekaliśmy po schodach, że właściwie nie było wiadomo kto z nas jest sprawny, a kto niepełnosprawny - tłumaczy Honorata Pilarczyk, szefowa Stowarzyszenia Bioderko.
– Przede wszystkim trzeba siebie ratować, czyli uciekać z takiego budynku i informować służby, które prowadzą dalsze czynności - tłumaczy mł. kpt. Artur Binkowski, rzecznik prasowy PSP w Chodzieży.
Policja szuka sprawców fałszywych alertów. Za bezzasadne podniesienie alarmu bombowego grozi kara aresztu, ograniczenia wolności, bądź kara grzywny do 1500 złotych.