Leśnicy twierdzą, że nie przeżyją one kolejnych dziesięciu lat. Mowa o drzewach porastających bezpośrednie okolice cmentarza komunalnego w Czarnkowie. Taka zła wróżba kwalifikuje je do wycięcia. Są chore i suche, a ich gałęzie przy nawet lekkim wietrze spadają. To zaś już realne zagrożenie.
– Jakieś tam pojedyncze głosy docierały. Myśmy tutaj widząc opadające gałęzie, to sami porządkowaliśmy. Też pojedyncze drzewa wycinaliśmy. Ale nie byliśmy świadomi do końca, że taka jest sytuacja - przekonuje Andrzej Tadla, burmistrz Czarnkowa.
A sytuacja choć nie dramatyczna, jest poważna. Stan drzew porastających bezpośrednie okolice cmentarza komunalnego w Czarnkowie jest coraz gorszy. Drzewa ucierpiały wskutek suszy glebowej. Sosny sobie z nią nie radzą, gdyż jak twierdzą leśnicy, rosnąc w żyznej glebie, wykształciły sobie płytki system korzeniowy, który nie pozwala na skuteczne pobieranie wilgoci z głębszych partii podłoża. To z kolei osłabia drzewa. Atakują je także owady i grzyby, przed którymi drzewa nie potrafią się obronić.
– One na pewno by uległy destrukcji, czyli zepsuciu. W krótkim czasie następują procesy gnilne i te procesy powodują, że drzewo zaczyna gnić od dołu, gdzie najwięcej jest wilgoci, chociażby z rosy i po jakimś czasie po prostu drzewo pada i mogłoby zagrozić bezpieczeństwu ludzi tu przebywających -zapewnia Piotr Kępa, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Krucz.
Miejsce to jest jest często uczęszczane, ze względu na przycmentarny parking, jak i ścieżkę, na której mieszkańcy miasta uprawiają sportowe aktywności. Wycięte sosny zostaną zastąpione drzewami innych gatunków, które lepiej poradzą sobie w panujących tu warunkach, na przykład dąb, czy buk.