Przez kraj przetacza się fala protestów po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który zabronił przerywania ciąży z powodu trwałego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. W Pile w poniedziałek na ulice wyszło ponad dwa tysiące ludzi. Dziś protestowały nieliczne grupy, a w piątek znów szykują się masowe wystąpienia. W Pile o 17.00 zbiórka na placu Staszica, a następnie ul. Konopnickiej do ronda Jana Pawła II i dalej na Wyspę.
O co chodzi w tych protestach? Kobiety nie godzą się na to, by inni, a w szczególności politycy decydowali o zdrowiu i życiu ich dzieci. W tych wiecach wspierają ich mężowie, ojcowie, bracia, synowie... Bo diagnoza lekarska: płód nieodwracalnie uszkodzony dotyka zawsze całe rodziny. A co jeśli diagnozy nie ma?
- Pojawiają się głosy po co badania prenatalne, tak? Bo i tak i tak trzeba będzie urodzić, więc zakażmy badań prenatalnych - oburza się Dagmara Hoffmann, uczestniczka protestów.
W 97 roku kiedy negocjowano kompromis antyaborcyjny lekarze niechętnie wykonywali te badania.
- No jestem rozgoryczona tym, że nie mogłam wykonać badań i to się skończyło dla mnie tragicznie, ponieważ straciłam dziecko w 7 miesiącu ciąży, bardzo źle to zniosłam, to są emocje nie do opisania
- opowiada Beata Kubiak.
Z bólem, żałobą, albo depresją z powodu straty trafiają do psychiatrów, czy psychologów. Nierzadko przychodzą też z dylematem: usunąć, czy nie?
- Kiedy decydują się na przerwanie ciąży to wtedy mówią też o tym, że była to w jakimś sensie ulga, że pojawiło się też takie uczucie takiego odbarczenia. U nas jest to też związane z tym, że aborcja jest bardzo silnie stygmatyzowania jako zjawisko, i też pytanie, czy te negatywne odczucia pojawiają się w związku z samym przerwaniem ciąży, czy w wyniku podjęcia decyzji o przerwaniu ciąży, czy w wyniku przed ostracyzmem społecznym - tłumaczy Hanna Turulczyk, psycholog i seksuolog.
Takich wypadków, kiedy płód jest nieodwracalnie uszkodzony w skali powiatu pilskiego mieliśmy średnio dwa w ciągu rok. To niby niewiele. Ale jednak. Za każdym takim przypadkiem stoi dramat całej rodziny.
- Nie zgadzam się z takim podejściem, że należy zmuszać wszystkie kobiety do rodzenia, bo to rodzi samo w sobie takie następstwa, z którymi wiele rodzin nie jest w stanie sobie z nimi poradzić, a ta pomoc która do tej pory była nie jest pomocą zadowalającą - mówi Andrzej Przybylski, lekarz ginekolog-położnik
Kompromis zezwalający na usuniecie ciąży w wyniku jej nieodwracalnego uszkodzenia nie zmuszał kobiet do usuwania ciąży. One też miały wybór. I o wolny wybór w tym sporze chodzi.
fot. Grzegorz Buśko
fot. Grzegorz Buśko
Komentarze
Zobacz także