Szkoła pusta, pracownie puste. Uczniowie na tak zwanym zdalnym. Także ci, którzy uczą się w szkole branżowej I stopnia, czyli dawnych zawodówkach. A oni przecież również uczą się zawodu praktycznie Na przykład trzy adeptki fryzjerskiego fachu, które na swoje „praktyki” nie uczęszczają, podobnie jak uczniowie w całym kraju. Praktyczna nauka zawodu jest zawieszona, przynajmniej na razie, do 29 listopada.
– Szkoła nic nie wie. W ogóle żadnego pisma nie dostałam. Ani ze szkoły, ani z cechu, że nie mogą, ale jest taka sytuacja, jaka jest, więc lepiej niech idą do domu - mówi fryzjerka.
Czy jednak zawsze do domu? Okazuje się, że niekoniecznie, bowiem młodzież, szczególnie ta pełnoletnia, bywa zaradna.
– Podjęli pracę na umowę zlecenie. Nikt im tego nie zakazał. Prawda? Oni są dorośli, mogą decydować - twierdzi Karol Pufal, starszy Cechu Rzemiosł Różnych w Złotowie.
I jak się okazuje, często tak właśnie decydują. Co niekoniecznie spotyka się z przychylnym przyjęciem ze strony szkoły.
– Oczywiście ma to wymiar korzystny, bo uczeń rozwija się zawodowo na pewno, natomiast w kontekście szkolnym nie - mówi Jan Palacz, dyrektor Zespołu Szkół w Czarnkowie.
A pamiętać należy, że uczniowie klas III już w marcu rozpoczynają egzaminy. Wiosną w praktykach mieli półtoramiesięczną przerwę, teraz kolejną. Kiedy młodociani pracownicy wrócą do firm? Tego zapewne nie wie nikt. Jedno jest pewne.
– To jest, że tak powiem, ciemna strona medalu, jeśli chodzi o to kształcenie praktyczne w danym zawodzie. Nie ulega wątpliwości i tu się nie ma co oszukiwać, tutaj będą braki i to duże - przekonuje Feliks Łaszcz, starosta czarnkowsko-trzcianecki.
Tylko, czy da się je nadrobić? Proces kształcenia zawodowego ucznia tzw. zawodówki powinien trwać 36 miesięcy. Ile z tego „wypadnie”, czy odbije się na umiejętnościach młodych ludzi i ich wynikach w nauce? To są pytania bez odpowiedzi.