Listopadowe zamknięcie galerii, to już drugi lockdown, jaki dotknął te placówki w tym roku. Argumentacja rządu była jasna - miało to zapobiec wzrostowi liczby zakażeń na koronawirusa. Po 21 dniach, będzie można jutro zrobić tam zakupy.
- Uważam, że w wielu innych miejscach można się zarazić, więc galerie chyba nie mają z tym nic wspólnego. Niech będzie otwarte, ludzie będą mieli pracę, więcej zarobią. Tylko żeby uważali. Ludzie muszą pracować, nudzą się, wariują w domu - mówią pilanie.
„Wariują” i to w negatywnym znaczeniu, także wskaźniki sprzedaży sklepów znajdujących się w galeriach. Pomimo zakończenia lockdownu, próżno szukać tam otwieranych szampanów. Nikt nie świętuje.
- Nastroje są kiepskie i w dodatku nie wiemy, czy przypadkiem nie trafi nam się trzecia fala pandemii, nim na dużą skalę zastosujemy szczepionkę. W dodatku ta druga fala, obecna, trafiła się w okropnym momencie ponieważ grudzień jest miesiącem przynoszącym największą sprzedaż - tłumaczy Jeremi Mordasewicz, ekspert konfederacji Lewiatan.
I w związku z tym, decyzją rządu, niedziela 6 grudnia, obok 13 i 20, również będzie handlowa. Według „Solidarności”, nie ma takiej potrzeby.
- Z naszych informacji dotyczących diagnozy przychodów ze sprzedaży i funkcjonowania tych wielkich sklepów, my nie widzimy, żeby im nagle „klęknęły” przychody tak mocno, żeby był dramat totalny i wielki problem. I patrząc z perspektywy klienta - nie ma takiej sytuacji, że są przeogromne kolejki, bo niedziela jest wyłączona z handlu - przekonuje Jarosław Lange, przewodniczący poznańskiego okręgu Solidarności.
„Solidarność” dodaje także, że handlowcy są teraz obciążeni dodatkową pracą. Związkowcy domagają się wycofania tej decyzji i przywrócenia zakazu sprzedaży 6 grudnia.