Koronawirus uderzył też w kościoły. Straty liczone są w dziesiątkach tysięcy złotych. Dlatego księża apelują do wiernych o wsparcie „co łaska” także przelewem. Kościół traci pieniądze bo wierni siedzą w domach. A głównym źródłem utrzymania parafii, nadal są datki na tacę. To także śluby i chrzciny z których ofiary trafiają do kościelnej kasy. Jednak te ze względu na obostrzenia te uroczystości są często odwoływane. Sytuacja wielu parafii jest nieciekawa.
- Nie wstydźmy się o tym mówić, ponieważ finanse są też ważne. Każdy z nas używa pieniędzy do płacenia za różne rzeczy, również parafia ich potrzebuje. Ona ma też swój wymiar materialny. Są budynki do utrzymania, są również inicjatywy, dzieła charytatywne - mówi ks. Wojciech Parfianowicz, rzecznik diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Na które teraz brakuje pieniędzy. Tak jest chociażby w pilskiej parafii pw. św. Rafała Kalinowskiego na Koszycach.
- Od marca kiedy zostało wszystko zamknięte to te tace zaniknęły do maja. Jak np. taca budowlana, przeciętnie w parafii jest 3500 - 4000 zł to ona w kwietniu wyniosła 300 zł. Tak samo teraz kiedy jest o wiele mniej ludzi to ona wynosi gdzieś tam 1500-2000 tys. zł - wyjaśnia ks. Mieczysław Dzikowski, proboszcz parafii pw. św. Rafała Kalinowskiego w Pile
- Parafianie naprawdę nie zapominają o swoich parafiach i wspierają tak naprawdę nie księży, a swoje parafie, bo tak naprawdę ksiądz w danej parafii jest tylko na chwilę, a ludzie tam zostają - dodaje ks. Wojciech Parfianowicz.
Sytuacji finansowej kościołów nie poprawi także brak tradycyjnej kolędy. Decyzją biskupa ze względu na epidemię nie zobaczymy w tym roku księży z wizytą duszpasterską. Niektóre parafie zaproszą w zamian wiernych do kościoła.
- Chcemy zapraszać mieszkańców naszych parafii z poszczególnych ulic do kościoła na Mszę Świętą, a potem na spotkanie takie duszpasterskie z błogosławieństwem, ze wspólną modlitwą - zachęca ks. Zbigniew Cybulski, proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Trzciance.
O którą księża także proszą, szczególnie w okresie epidemii.