- Biegli stwierdzili, że brak jest podstaw, by stwierdzić, że kierujący samochodem marki Opel swoim zachowaniem przyczynił się do zaistnienia wypadku drogowego. Biegli stwierdzili również, że rowerzystka, czyli pokrzywdzona swoim zachowaniem stworzyła stan zagrożenia i doprowadziła do zaistnienia wypadku drogowego. Biegli brali pod uwagę również obrażenia ciała ujawnione podczas sekcji zwłok pokrzywdzonej. Są tak także oględziny pojazdu. W przyszłym roku pewnie doczekamy się finału sprawy - mówi prok. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Najważniejszym dowodem w sprawie wypadku okazał się być zegarek z GPS-em, który miała przy sobie dziennikarka. To właśnie on pozwolił ustalić trasę, jaką przemierzała Anna Karbowniczak. Według danych, kobieta dojeżdżała do skrzyżowania z główną drogą w Brzekińcu koło Budzynia. Tam, według ustaleń biegłych, miała wymusić pierwszeństwo przejazdu, wyjeżdżając wprost pod koła busa.
Kierowca auta, wraz z dwoma pasażerami uciekli z miejsca wypadku, nie udzielając poszkodowanej pomocy. Ciało znalazła przypadkowa osoba. Maciej N, wraz z bratem i zaprzyjaźnionym mechanikiem próbowali zatrzeć ślady wypadku. Kierowca busa został już zwolniony z aresztu.