Kilka miesięcy temu politycy Prawa i Sprawiedliwości zapowiadali, że za ich rządów nie będzie podwyżek podatków, programy społeczne będą kontynuowane, a wybór na urząd prezydenta RP Andrzeja Dudy jest tego gwarantem. Dziś okazuje się, że od pierwszego stycznia czekają na nas nowe daniny publiczne oraz wzrost kilku już istniejących.
- Dla naszego portfela nie jest to dobre, podatki powinno się obniżać, a nie podwyższać. Moim zdaniem za dużo tych podatków - mówią pilanie.
Nowe przepisy dotkną między innymi rezydentów podatkowych, wspólników spółek komandytowych, ale będą też miały wpływ na rachunki przeciętnego Kowalskiego. Wzrosną także opłaty lokalne.
- Taki skokowy wzrost poziomu obciążeń musi niestety odbić się na konsumentach, gdyż w celu zachowania rentowności, przedsiębiorcy będą musieli podnieść ceny oferowanych towarów i usług. Zatem wszyscy obywatele na swoich budżetach, na swoich finansach odczują te działania rządu - twierdzi Łukasz Czucharski, ekspert ds. podatkowych Pracodawców RP.
Szczególnie odczuwalne będą tak zwana opłata „małpkowa” i podatek od cukru. Ta pierwsza została skonstruowana jako dodatkowa należność do opłaty za zezwolenie na obrót hurtowy napojami alkoholowymi. Z kolei podatek od cukru fiskus pobierze od napojów z cukrem, substancją słodzącą oraz zawierające substancje aktywne – kofeinę lub taurynę. Rządzący chcą w tej sposób zatrzymać epidemię otyłości.
- Nigdzie na świecie, gdzie wprowadzono podatek od cukru, nie spadło spożycie cukru. Każdy rząd, który to wprowadza, wie o tym, więc to nie o to chodzi, żeby ludzie mniej jedli, pili, czy cukru spożywali, tylko żeby ściągnąć więcej pieniędzy od ludzi do budżetu - przekonuje Adam Szejnfeld, senator RP, Koalicja Obywatelska.
Od nowego roku wzrośnie także opłata za deszczówkę, abonament RTV, czy za posiadanie psa. Więcej zapłacimy również za energię elektryczną. Podwyżka związana jest z wprowadzeniem nowej opłaty mocowej.
- Przykładowo w przypadku klientów z grupy taryfowej dla gospodarstw domowych, którzy zużywają rocznie ok. 2000 kWh energii elektrycznej, wprowadzenie nowej taryfy przełoży się na wzrost płatności o 3,5% tj. o 2,09 zł brutto miesięcznie - czytamy w oświadczeniu ENEA S.A.
Biorąc jednak pod uwagę, że średnie zużycie prądu 4-osobowej rodziny wynosi w Polsce około 5000 kWh, to dla zdecydowanej większość z nas, rachunek za prąd w każdym miesiącu automatycznie pójdzie w górę o 10 złotych. Jak rządzący tłumaczą te wszystkie podwyżki?
- Państwo, żeby po prostu funkcjonować, żeby te wydatki, które są istotne dla wszystkich obywateli, mówimy tutaj o emeryturach, rentach, o utrzymaniu oświaty, czy służby zdrowia, i to musi być zbilansowane poprzez to, że te wpływy są w formie podatku do budżetu państwa - tłumaczy Krzysztof Czarnecki, poseł RP, Prawo i Sprawiedliwość.
Krzysztof Czarnecki dodaje, że dzięki pieniądzom podatników państwo może także wspierać przedsiębiorców dotkniętych skutkami kryzysu, a to ma być kluczowe dla ratowania gospodarki i utrzymania miejsc pracy.