Tak działo się także w Pile, bo zwierzęta to nie rzecz. A zainteresowanie takim "prezentem" teraz jest szczególnie duże. Pilskie schronisko Miluszków też dostaje dużo takich pytań.
- Są osoby, które natychmiast, najlepiej w 15 minut chcą adoptować szczeniaczka, który ma być, rzecz jasna, prezentem pod choinkę. Takie osoby są ciężko zdziwione, że nie tylko nie mamy szczeniaczków (jak to nie macie?? A kiedy będą??), ale nawet jak byśmy mieli, to nie rozdajemy ich na prawo i lewo, zwłaszcza jako prezent. Jest procedura adopcyjna, która trwa wystarczająco długo, by zweryfikować takich „okazjonalnych” adoptujących - czytamy na Facebooku pilskiego schroniska.
- Za każdym razem słyszymy podobne powody: najczęstszym są bliżej nieokreślone problemy behawioralne - pies warknął, ugryzł, urodziło się dziecko i nie ma już czasu ani miejsca dla psa, wystąpiła nagła, „świąteczna” alergia na psa/kota. Zadziwiające jest to, że właściciele odkrywają „wady” swoich zwierząt tuż przed świętami. Wcześniej pies nie warczał? Nie gryzł? Nie siusiał na dywan? Postanowił to zrobić z okazji świąt? - dodają pracownicy Miluszkowa.
Zwierzę powinno być członkiem rodziny, a nie rzeczą, którą można wyrzucić, gdy się znudzi - przypominają pracownicy schroniska.
fot. kot Mojżesz - FB Miluszków
Komentarze
Zobacz także