Niedzielne popołudnie na Płotkach. Parking pełen samochodów, a na plaży ruch, niemal jak w sezonie letnim. I nikomu nie przeszkadza -10 stopni na termometrach. Morsy są w swoim żywiole.
- Bo to jest piękne, bo to jest zdrowe, bo daje satysfakcje, endorfiny. Daje dużo zadowolenia! - przekonuje mors Jacek Buszkiewicz.
Morsowanie to nie nowy trend. W tym jednak roku, za sprawą mediów społecznościowych przeżywa prawdziwy renesans i przyciąga coraz więcej ludzi żądnych wrażeń.
- Chcemy zyskać przez to trochę odporności. Morsuję od 6 lat, nie choruję przede wszystkim, nie używam kurtek żadnych zimowych, butów, rękawiczek. Kompletnie nic - przekonują pilskie morsy.
Zimowe kąpiele w lodowatej wodzie od dawna znane są ze swoich zdrowotnych właściwości. Organizm się hartuje, polepsza się krążenie krwi, przyspiesza regeneracja.
- Chodzi o to, żeby po prostu schłodzić organizm, żeby później rozkurczyły się naczynia krwionośne i to całe dobrodziejstwo z nas wyszło. Wszystkie enzymy się wtedy uwalniają, hormony - zapewnia Maja Angowska, prezes Klubu Morsów Euforia.
W tym roku morsowanie stało się sportem narodowym Polaków. Ogromną popularność lodowatych kąpieli widać też w mediach społecznościowych, które zalewane są zdjęciami z tych odważnych wyczynów. Sutkiem tej nagłej popularności są memy, jak np. ten o tragedii kobiety, która zapomniała sfotografować się podczas morsowania.
- Efekt tego morsowania wynika ze stanu społecznego, w jakim jesteśmy. Pandemia wcisnęła nas do zamkniętych pomieszczeń. Jesteśmy zmęczeni pomieszczeniami, zmęczeni najbliższym otoczeniem i wystarczy drobna furtka otwarta, aby wszyscy spróbowali z tej furtki skorzystać - tłumaczy prof. dr hab. Ryszard Cichocki, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Bo cóż robić w weekend, jak zamknięte pozostają kina, restauracje, siłownie, hotele, czy stoki? Zdaniem wielu, moda na morsowanie jest tylko chwilowa i zaniknie wraz z powrotem do normalności.
Dla chcących spróbować tej przygody podpowiadamy: w każdą niedzielę w południe morsy się zbierają nad jeziorem Płotki w Pile. Wstęp wolny. Wystarczą dobre chęci, przydadzą się też czapka i rękawiczki.
Komentarze
Zobacz także