Do naszej redakcji zwróciła się z prośbą o pomoc jedna z mieszkanek kamienicy przy ul. Komuny Paryskiej 20 w Pile. W jednym z mieszkań podczas kontroli szczelności instalacji gazowej, wykryto wyciek gazu i zamknięto instalację w całej klatce.
Mieszkańcy ponad dobę czekali w zimnych mieszkaniach i bez ciepłych posiłków (ogrzewanie i kuchenki na gaz) na ekipę, która usunie usterkę. Kolejnego dnia ta została usunięta, lecz fachowcy nie mogli włączyć gazu w budynku bez uprzedniego sprawdzenia po kolei w każdym mieszkaniu, czy wszystko jest szczelne. Poproszono mieszkańców, by dzisiaj (tj. piątek, 19.02) byli w domach o godzinie 9.00. Na każdych drzwiach pojawiła się kartka z taką prośbą.
- U nas jest 10 mieszkań, większość sąsiadów to starsi ludzie, są w domach o tej porze. Ci sąsiedzi, którzy pracują, specjalnie zwolnili się i przyjechali o tej 9.00 - mówi zrozpaczona mieszkanka kamienicy.
Mieszkańcy ponad dobę czekali w zimnych mieszkaniach i bez ciepłych posiłków (ogrzewanie i kuchenki na gaz) na ekipę, która usunie usterkę. Kolejnego dnia ta została usunięta, lecz fachowcy nie mogli włączyć gazu w budynku bez uprzedniego sprawdzenia po kolei w każdym mieszkaniu, czy wszystko jest szczelne. Poproszono mieszkańców, by dzisiaj (tj. piątek, 19.02) byli w domach o godzinie 9.00. Na każdych drzwiach pojawiła się kartka z taką prośbą.
- U nas jest 10 mieszkań, większość sąsiadów to starsi ludzie, są w domach o tej porze. Ci sąsiedzi, którzy pracują, specjalnie zwolnili się i przyjechali o tej 9.00 - mówi zrozpaczona mieszkanka kamienicy.
W czym zatem problem? Tylko w jednym mieszkaniu nie otworzono drzwi ekipie gazowników. Kartka z drzwi zniknęła. Mieszkańcy kamienicy nie będą mieć dostępu do gazu tak długo, jak mieszkańcy tego lokalu nie wpuszczą ekipy. Nasza rozmówczyni twierdzi, że sąsiedzi osobiście rozmawiali z mężczyzną, który tam mieszka i prośbę przyjął on do wiadomości.
- Szczególnie boli to, że ten pan pracuje w mediach, opisuje jacy ludzi są dla siebie źli, a sam postępuje w ten sposób. Dobrze wiemy, że jest w domu, ale jako jedyny w naszej klatce ma mieszkanie ogrzewane w inny sposób, więc ma to w nosie. Dziewięć rodzin będzie teraz marzło przez tego człowieka. Co my mamy zrobić? - zadaje retoryczne pytanie kobieta.
Komentarze
Zobacz także