Pani Maria tego dnia była sama w domu, usłyszała hałas z piętra, wyłączył się prąd. Myślała, że „strzeliły korki”. Gdy stanęła na schodach wiedziała już, że to pożar. Choć od tragedii minęły trzy tygodnie, jeszcze nie weszła na piętro. Akcję gaśniczą obserwowała z domu sąsiadki. Tam też z nadmiaru emocji straciła przytomność. Do dziś nie może spokojnie o tym mówić.
– Nawet do sąsiadki nie idę, bo mi się zaraz przypomni to wszystko od nowa. Tym bardziej, że byłam sama, męża nie było, w pracy był. To taki lęk. Cały dobytek by poszedł - mówi Maria Konert, mieszkanka Radolina
Dzięki szybkiej reakcji i sprawnej akcji gaśniczej, strażakom udało się odciąć od ognia niższe kondygnacje.
Nie zostało także zalane mieszkanie, ale to nie znaczy, że nie ma strat. Są spore. Zniszczeniu uległo pokrycie dachowe i poddasze.
Pan Krzysztof planuje zacząć remont na przełomie kwietnia i maja. Do tej pory dzięki pomocy sąsiada, założył nową instalację elektryczną. Zresztą o sąsiadach państwo Konertowie mówią wyłącznie ciepło.
– Każdy wiadomo, że nie chciałby znaleźć się w tej sytuacji, każdy pomoże na tyle, ile może. Czy wesprze licytacją, czy pieniądzem jakimkolwiek, czy materiałem budowlanym, jakąś farbą, to wiadomo, że tez dużo daje, odciąży ich trochę ich budżet domowy - mówi Karolina Boch-Bobik, sołtys Radolina
Letnie wakacje zapowiadają się pracowicie, jednak zakończenie prac uzależnione jest od budżetu. Wstępnie oszacowano, że koszt remontu to około 100 tys. zł. Rodzina może co prawda ubiegać się o zapomogę z Ośrodka Pomocy Społecznej, ale i tak wydatek przekracza możliwości finansowe małżonków. Rodzinę z Radolina można wesprzeć na portalu zrzutka.pl
Komentarze
Zobacz także